Przegląd Tygodnia #42 (19-25 sierpnia 2024)

TEMATY: 100-lecie Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Polsce – 10-lecie chóru Harmonica. Ostrowski, wróć!Dożynki miejsko-parafialne. Wreszcie „Inka”. Za tydzień Jorrgus – Zmarł dr hab. Józef MAROSZEK – Pionier się odkuł

100-lecie Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Polsce

19 sierpnia na świętej górze Grabarce odbyły się uroczyste obchody uroczystości Przemienienia Pańskiego. Ów odpust w tym właśnie miejscu jest wśród polskich prawosławnych odpowiednikiem naszego pieszego wędrowania na Jasną Górę w sierpniu, gdy pielgrzymki przybywają na Wniebowzięcie NMP (15) lub na dzisiejsze (26) świętowanie MB Częstochowskiej.

W tym roku odpust miał znaczenie szczególnie, bo był związany z setną rocznicą nadania autokefalii Polskiemu Kościołowi Prawosławnemu. W największym skrócie autokefalia jest to posiadanie względnej niezależności przez lokalny (krajowy) Kościół. W prawosławiu ów prymat, zwierzchnictwo jest nieco trudniejszy do wyjaśnienia niż w rzymskim katolicyzmie, gdzie najłatwiej jest wskazać na papieża urzędującego w Watykanie jako największego „bossa” pod każdym względem, nad którym jest już tylko Pan Bóg. Ów “Prymat Piotrowy” jest zresztą jedną z niewielu spraw, które nas ze sobą poróżniły. Warto jednak dodać, że nawet autokefalia to „pan Pikuś” przy niezależności Kościołów protestanckich, gdzie nierzadko zwykły pastor może wybijać się na niepodległość ze swoim skromnym stadkiem owieczek. Co jest najlepszym rozwiązaniem? Niech ocenią to sami wierni, bo w interpretacji jest to rzecz bardzo względna, bardzo dyskusyjna.

Sednem sprawy i sednem tego pięknego jubileuszu jest jednak nie sama autokefalia, ale przede wszystkim znaczenie prawosławia i jego wiernych dla polskiego społeczeństwa. W moim odczuciu w ostatnich latach stało się wiele dobrego ze strony samych, zwykłych ludzi. Coraz mniej rzeczy nas dzieli i coraz więcej granic się zaciera. Owszem – głośna i budząca kontrowersje była sprawa z 2020 roku dotycząca kanonizacji mieszkańców pięciu niedalekich od Brańska miejscowości, ale zawsze czym innym jest działalność góry, hierarchii, a czym innym – zwykłych wiernych.

Zaznaczam, że na moją osobistą perspektywę wpływ ma mieszkanie w Białymstoku. Tutaj naprawdę nie da się zbytnio odczuć różnic wyznaniowych. Z pewnością w stolicy Podlasia mamy o wiele mniej napięć niż w Bielsku Podlaskim czy Hajnówce. Osobiście nie przypominam sobie ani jednej takiej sytuacji. W każdym bloku – na tej samej klatce, a dwukrotnie drzwi w drzwi, mieszkałem z prawosławnymi rodzinami, poza tym także pracowałem i pracuję z wieloma osoba tego wyznania i nigdy nie debatowaliśmy na jakiekolwiek zapalne tematy jak ma to miejsce w mniejszych miejscowościach. Zresztą prawosławni wyrażali dużo wyrozumiałości dla postawy rezygnacji z kapłaństwa, w celu późniejszego założenia rodziny. Znane mi osoby tego wyznania w rozmowach zawsze popierały model jaki przyjęto wśród duchownych wschodnich, gdzie – już na pełym legalu – dominuje zawieranie małżeństw przez przyszłych księży. Przeciętny wierny prawosławny będzie powtarzał, że natury nie oszukasz. Moim zdaniem ma tutaj rację.

Brańscy prawosławni są niezbyt liczną grupą i pomimo że w centralnym punkcie miasta stoi okazała cerkiew, to często zapominamy o ich istnieniu. Wspominałem nie tak dawno temu, że trudno u nas uświadczyć miejscowego batiuszki na najważniejszych uroczystościach – nie wiem jednak czy chodzi o brak zaproszeń czy o powód absencji pochodzący ze strony samego duchownego. Na pewno wyznawcy prawosławia nie powinni czuć się u nas pomijani czy mniej ważni. Są oni mniejszością religijną, ale obecną tutaj od wielu pokoleń i wierzę, że zawsze będzie to u nas szanowane. Wszystkim brańskim i nie tylko brańskim prawosławnym życzę zawsze żarliwej wiary w Jezusa Chrystusa i Ewangelię, co przecież wszystkich nas – chrześcijan – łączy.

10-lecie chóru Harmonica. Ostrowski wróć!

Kolejny „jubel”. Tym razem związany z o wiele krótszą historią. W minionym tygodniu w Sokołach, a dokładniej w tamtejszym kościele odbył się jubileuszowy koncert chóru Harmonica. Dużego prestiżu wydarzeniu dodali goście z najsłynniejszych polskich chórów takich jak TGD czy Sound’n Grace.

Sprawcą całego zamieszania jest tam Piotr Ostrowski, czyli rodowity brańszczanin. W rozmowie z moją koleżanką, której córka śpiewa w chórze, powiedziałem że gdybym miał coś do powiedzenia w Brańsku, to w pierwszej kolejności zabrał im Piotrka, powodując tym samym jego desant do Ojczyzny. Oczywiście usłyszałem stanowcze weto: „W życiu! Nie oddamy!” 🙂

Myślę, że przez dekadę P.O. udało się wykształcić następcę w chórze, z kolei w Brańsku przydałby się ktoś taki. Poza tym Ostrowski jest niewątpliwie ulubieńcem naszej burmistrz, która wspierała jego inicjatywy jeszcze w Marszałkowie.

Mamy już Skowronki, ale jesteśmy nie tylko roztańczeni. Jesteśmy też rozśpiewani i ogólnie Bransk ma wielu muzykalnych ludzi. A śpiewanie na naprawdę wysokim poziomie może zapewnić tylko obecność tak muzykalnej i kochającej swój fach osoby.

Jest u nas dużo miejsca i dla Szymańskiego i dla Ostrowskiego. Zabawne, że tak zdolnych ludzi z pasją, wychowanych na własnej piersi, oddajemy bez żalu gminie wiejskiej lub gminie z innego powiatu. To są jakieś jaja – nazwijmy to po imieniu.

Dożynki miejsko-parafialne. Wreszcie „Inka”. Za tydzień Jorrgus

Żaliłem się na słabnący stan brańskich odpustów, a teraz muszę się pożalić na stan liczbowy wianków na dożynkach. Były ich zaledwie 4 sztuki. Zadowala rzecz jasna fakt, że w kolejnym już roku wiją je najmłodsi, czyli reprezentacja harcerzy Inki/Komitetu Osiedlowego nr 1, która zresztą zasłużenie wygrała wespół z Poletyłami (przed Popławami i Glinnikiem), ale sami harcerze naszej sytuacji nie uratują. Myślę, że na wsiach za rok powinna wystąpić mobilizacja, bo akurat ta tradycja zaczyna słabnąć nie od lat, ale naprawdę od niedawna i można jeszcze wziąć się w garść i ją ocalić.

Wiem, że na wsiach brakuje ludzi, zwłaszcza młodych, ale przede wszystkim nie brakuje rolników. A skoro ciągle funkcjonują, to powinni zadbać, by corocznego wianka nie zabrakło. Gdy wszystkie opcje zawodzą, można zrobić ściepę ogólnowioskową i wianek zamówić – lepsze to niż nic. Żaden to wstyd, bo szacunek do tradycji jest ważniejszy.

Co można powiedzieć jeszcze o brańskich dożynkach?

Początkowo mini-scena mi się nie podobała, ale potem uznałem, że dzięki niej lepszy był kontakt pomiędzy obydwiema stronami – nadawcą i odbiorcą danej treści. A treści nie zabrakło, bo występów było sporo, a cały popołudniowy i wieczorny program wypełniły świetnie dziewczyny z „Bony”, zamykając zarazem Budżet Obywatelski na 2024 rok swoją ziemniaczaną imprezą.

Powitanie gości było przeprowadzone na nową modłę. Np. każdego radnego witano z imienia i nazwiska i funkcji niczym na szlacheckich włościach, gdzie ktoś niewymieniony oddzielnie mógłby się obrazić. Nie hodujmy tytułomanii – to nie jest mądre, nawet jeśli zgodne z savoir-vivrem.Myślę, że przy ponad 30-stopniowym upale, który nie ukrywam, że momentami zajeżdżał mi sprzęt, a na koniec i mnie samego pokonał (niestety nie jestem ostatnio w dobrej formie) można naprawdę skracać takie powitania. To nie jest negatywna uwaga. Po prostu niczym w „brzytwie Ockhama”, nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. Sam zresztą specjalnie nie potwierdzałem przybycia (dziękuję za zaproszenie i pierwsze „dzień dobry” po dwóch miesiącach ciszy), żeby nikt mnie nie powitał, a ci z UM i tak swoje.

Proszę też po raz kolejny, by nie częstować mnie niczym na imprezach, a mojej odmowy nie traktować jako braku kultury. Może nie od zawsze i nie w każdym przypadku, ale po prostu mam z reguły taką zasadę, że przyjeżdżam zrobić materiał, a nie jeść bigos, schabowego czy inne frykasy, na których sam widok ślinka cieknie. Mam nadzieję, że dzięki temu co powyżej napisałem, moja redakcja będzie zapraszana na więcej imprez zamkniętych, bo wtedy nie trzeba będzie liczyć dodatkowego talerzyka. Micha jest dla prawdziwych VIP-ów i tego się zawsze trzymajmy! 100 proc. braku szydery z mojej strony.

Po raz kolejny na plus, podobnie jak na BDK należy odhaczyć obecność polityka Lewicy (wicewojewoda Krutul) i posłanki Polski 2050, Pani Basi Okuły. Dobrze, że nasza burmistrz też poszerza grono ważnych osób odwiedzających Brańsk ponad reprezentację swojej macierzystej opcji, czyli PiS-u. Źle na tym na pewno nie wyjdziemy.

Kolejne dożynki już za tydzień w Szmurłach i Kalnicy, gdzie wreszcie w tym miejscu pojawi się jakaś naprawdę poważniejsza gwiazda (nieważne, że disco polo), a dokładniej Jorrgus. Oj, rządy Celinki w GOUK robią swoje 😛 Chyba to serio gwiazda (Jorrgus, bo Celinka to wiadomo), gdyż mój kolega, który wystąpił w teledysku tej formacji, opowiadał, że jako mistrz Polski w boksie, nie był rozpoznawalny na ulicy przez przypadkowych ludzi, a po występnie w teledysku Jorrgusa (28 mln wyświetleń), wszystko się diametralnie zmieniło 😉

Zmarł dr hab. Józef MAROSZEK

Nie żyje wybitny historyk, regionalista i wieloletni pracownik Uniwersytetu w Białymstoku dr hab. Józef Maroszek, emerytowany profesor UwB. Miał 73 lata.

Prof. Józef Maroszek był związany z największą podlaską uczelnią od 1974 do 2018 roku. Kierował m.in. Zakładem Historii Regionalnej na ówczesnym Wydziale Historyczno-Socjologicznym.  

Specjalizował się w historii Podlasia na tle dziejów Litwy i Polski. Tematyka badawcza, którą podejmował to m.in. niematerialne i materialne wartości środowiska kulturowego obszarów dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, w tym: historia wyznań, zabytków sztuki, dzieje dworów i rezydencji, umiejętności kształtowania przestrzeni, straty w zakresie kultury. Był autorem wielu ważnych dla historii pogranicza publikacji naukowych.

Za swoją pracę naukową był wielokrotnie nagradzany. UwB przyznał mu tytuł „Zasłużony dla Uniwersytetu”, a minister kultury odznakę “Zasłużony dla Kultury Polskiej” za ratowanie polskiego dziedzictwa kulturowego.

Zmarły wielokrotnie wyrażał zainteresowanie historią Ziemi Brańskiej, co zostało udokumentowane w jego publikacjach. Brał także udział w słynnych spotkaniach w latach 1986-1989 pt. Kartka z dziejów Brańska.

Panie Profesorze, dziękujemy za wkład w edukację historyczną naszej społeczności. Spoczywaj w pokoju.

SPORT

Pionier się odkuł.

Tego zwycięstwa bardzo potrzebowała brańska drużyna rywalizująca w podlaskiej klasie okręgowej. W końcu Pionier po dwóch pierwszych kolejkach zamykał ligową tabelę i w sumie dobrze, że w trzeciej turze meczów spotkał się z zespołem w podobnej sytuacji. Borykający się z problemami Mielnicki KS, również odniósł dwie porażki. Teraz dołożył trzecią, bo brańszczanie wygrali na wyjeździe, na chyba najbardziej malowniczo położonym boisku na Podlasiu.

Wynik 3:1 i gole panów Z, czyli: Zdanowicza, Zimnocha i Zawadzkiego rozbudza nadzieje brańszczan na wyjście z kryzysu, choć moim osobistym zdaniem, o kryzysie można mówić dopiero po trzeciej kolejnej porażce. Coś o tym wie np. aktualny zespół Jagiellonii przegrywający zarówno w lidze jak i w pucharach.

Obecnie Pionier plasuje się na 12. miejscu z 3 punktami na koncie. Rewelacją początku rozgrywek jest zespół drohiczyńskiego Żubra, który uzbierał dotąd komplet punktów. W jego barwach występuje niezwykły młodzieżowiec – Dominik Sikora. Środkowy pomocnik prowadzi w klasyfikacji strzelców, dzięki 6 trafieniom w 3 meczach, z czego aż 3 gole padły bezpośrednio z rzutów wolnych.

Kolejny mecz, bardzo młodzieżowa drużyna Pioniera (ostatnio z aż 7 zawodnikami do lat 21 w pierwszym składzie) rozegra w roli gospodarza, w piątek, 30 sierpnia o 17:30 ze spadkowiczem z IV ligi – Cresovią Siemiatycze. To może być bardzo trudne spotkanie, stąd warto uczulić kibiców z góry, że ewentualna porażka w normalnych rozmiarach, hańby Pionierowi nie przyniesie, ale skoro jest gaz i większe morale po pierwszej wygranej, to i drugi kolejny zespół z powiatu siemiatyckiego z pewnością będzie na celowniku brańszczan.

2 thoughts on “Przegląd Tygodnia #42 (19-25 sierpnia 2024)

  1. Wojciech Wasilewski

    Zasady dobrego wychowania kultury powinny być stosowane zawsze. Standardem i dobrą praktyką wynająca z zasad grzeczności jest przywitanie zaproszonych gości z imienia i nazwiska oraz sprawowanej funkcji. Wysoka temperatura nie zwalnia z tych zasad grzeczności.

  2. Rafał Korzeniewski

    W mojej opinii nie ma nic niestosownego w przywitaniu radnych jako grupy. Powszechną praktyką a nawet niepisaną zasadą precedencji jest witanie 10 procent z zaproszonych i przybyłych gości. Oczywiście w kolejności precedencji. Pozostałych, choć z pewnością również są godni, wita się grupowo. Jest to rozsądne i jak najbardziej zgodne z zasadami dobrego wychowania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *