TEMATY: Czy warto rozmawiać z M. Korzeniewskim? – Jedni otwierają, drudzy zamykają – Pies-mem – Pożegnaliśmy woźnych – Pionier z porażką na inaugurację. Czy wychowa (niektórych) swoich kibiców?
Czy warto rozmawiać z M. Korzeniewskim?
Jak pewnie większość z Państwa zdążyła zauważyć, wystąpiłem ostatnio w odcinku „Okiem Pana Mieczysława”, gdzie z gospodarzem – tytułowym Panem Korzeniewskim wymieniliśmy swoje uwagi na temat teraźniejszości i przyszłości zalewu w Brańsku.
Rozmowa była bardzo długa, choć wcale nie uważam, że temat został wyczerpany. Zalew to temat rzeka – można w sumie tak powiedzieć, a co za tym idzie – debatować wciąż 😉
Nie jestem zdziwiony, że mało osób wzięło udział w internetowej dyskusji, pomimo dość dobrej – jak na nasze warunki – liczby wyświetleń nagrania. Jest to w Brańsku typowe, gdy zaczepia się o tematykę, która jest związana w jakiś sposób z polityką. Szkoda się przecież narazić temu czy owemu, nawet jeśli nie ma się żadnych złych intencji.
Naprawdę dużo otrzymałem natomiast prywatnych głosów, opinii. Z tych, które do mnie dotarły nie słyszałem jakiejś poważniejszej krytyki do tego, co powiedziałem. Może takie głosy jeszcze napłyną – zobaczymy. W razie potrzeby – śmiało, piszcie.
Usłyszałem również odzew w stylu: „no, ale jak to tak z Mietkiem rozmawiać…”, czy też „zaszkodzi ci to, zobaczysz”. Tak, wciąż wiele osób ma w stosunku do Pana Korzeniewskiego pewne uprzedzenia i można podejrzewać, że części z nich tak już zostanie po życia kres. To nie jest moja sprawa, ani mój problem. Jeżeli ktoś ma z tym rzeczywiście kłopot, to przecież takiej rozmowy nie musi oglądać, skoro jakaś osoba go denerwuje.
Sam natomiast nie muszę się nikomu tłumaczyć z tego z kim siadam do stołu i rozmawiam. A już na pewno nie wtedy, gdy rozmawiam z osobą, która już nie deklaruje ambicji politycznych, o czym na wiosnę mogliśmy się przekonać (będący już po 70., Pan Mietek, nie startował ani do RMB, ani na urząd burmistrza).
Naprawdę – mogę rozmawiać absolutnie z każdym. Nikogo też nie uwiarygadniam czy legitymizuję – nie zgadzam się z takimi słowami. Odpowiadam za swoje słowa i swoje opinie – każdy mój rozmówca, przed kamerą sam daje świadectwo o sobie.
Pragnę zaznaczyć, że są wyraźne różnice pomiędzy wywiadami, a debatami.W czasie wywiadów muszę się skupiać na tym żeby mój rozmówca wyraził swoją opinię. Ja mam tylko zadawać pytania, ewentualnie punktować go w momentach, gdy wiem, że kłamie. Moje osobiste poglądy są wówczas drugoplanowe.
Czym innym jednak jest rozmowa bez moderatora, gdzie obydwie osoby przemawiają na równych zasadach, ucinając wręcz co chwile pogawędki, czasami z jajem (oby nie z jadem). Stąd przy temacie zalewu wyrażałem swoją opinię, bo był to autorski komentarz, a nie podawanie informacji. Jeśli moja opinia była tożsama z opinią Pana Mieczysława, to po prostu to mówiłem. Gdy z kolei o jakimś temacie nie miałem bladego pojęcia (jak np. o retencji, choć mój dziadek kiedyś pracował przy melioracji), to nie wypowiadałem się.
Uważam, że przy tej rozmowie, przez jej lwią część, obydwaj kierowaliśmy się żelazną logiką. Nie mylić z chłopskim rozumem. Z kolei w przypadku radnych, momentami brakowało nawet i chłopskiego rozumu. Podkreślam – momentami, bo jeśli ktoś myśli, że zrobiliśmy tzw. roast, grillowanie po całej RMB i pani burmistrz jako sztuka dla sztuki i przejaw złośliwości lub czysto prywatnych niesnasek, to naprawdę jest w dużym błędzie.
Ogółem, w temacie zalewu zgadzaliśmy się bardzo często, ale gdy w przyszłości przyjdzie nam usiąść do rozmowy o innych sprawach, równie dobrze może być już na kontrze. Może, ale nie musi, bo to wszystko zależy o czym bedziem godoć. Wiele osób tego nie rozumie – niektórzy nie zrozumieją tego nigdy, że dziennikarstwo to wprawdzie jeden sport, który ma jednak w sobie wiele różnych dyscyplin i technik.
Na zadane więc pytanie – czy warto rozmawiać z Mieczysławem Korzeniewskim? Odpowiadam: tak, warto – jak najbardziej, jeszcze jak!
Jedni otwierają, drudzy zamykają
W minionym tygodniu na łamach BNS pisałem o dwóch sytuacjach, które wystąpiły w gronie brańskich przedsiębiorców. Jedna jest pozytywna, druga smutna.
Na pewno na plus należy zapisać pierwszego w najnowszej historii Brańska domu pogrzebowego. Podoba mi się w nim nie tylko to, że istnieje, co jest bardzo ważne od strony czysto praktycznej, ale także to, że został zaprojektowany naprawdę w dobrym stylu i guście.
Smutna historia to zbliżające się zamknięcie kiosku przy ul. Binduga, który działał nieprzerwanie od 26 lat. Trochę bezrefleksyjnie przechodzą takie informacje, a przecież kiedyś Brańsk był zagłębiem prywatnych sklepów spożywczo-przemysłowych. Co kilka kroków można było gdzieś coś kupić. Te czasy już za nami – tę batalię wygrały sieci sklepów. Przypomina to upadek brańskiego rolnictwa – większe gospodarstwa pozjadały mniejsze, dzierżawiąc lub wykupując grunty od ludzi, którym gospodarować na mniejszym areale już się kompletnie nie opłacało.
Pies-mem
Kto by pomyślał, że niepozorny brański kundelek, który znalazł pustą butelkę po czystej i stanął na tle kebab-baru, może stać się międzynarodowym memem, viralem czy jak tam to w internetach nazywają.
Kto jest autorem tego zdjęcia? Otóż nie kto inny jak Mateusz Knajp. Gość ewidentnie potrafi uchwycić każdy dobry moment. Nawet taki. Komiczny.
Otrzymałem pytanie czy o taką promocję miasta walczyliśmy. Oczywiście, że nie, ale po pierwsze – pomysłów na typowo pozytywną promocję mam dużo i każdy ma to gdzieś, a pies nam na pewno nie zaszkodzi, ani tym bardziej i tak memicznemu Podlasiu. To tylko zwierzak. Zaszkodzić nam mogą tylko i wyłącznie ludzie. Zresztą odnośnie każdej części Polski odbiór byłby taki sam. Słusznie napisali Bracia Figo Fagot (szczególna duma, bo Walaszek to idol mojego pokolenia), że brakuje tu tylko Żabki i paczkomatu, aby owe zdjęcie było esencją współczesnej polskości 😉
Swoją drogą chętnie poznałbym tego pieska. Czy ktoś wie do kogo należy?
Pożegnaliśmy woźnych
Czasami mówi się, że woźny to większy boss w szkole od dyrektora, bo ma klucze do wszystkich drzwi. Poza tym takie osoby silnie zapadają w pamięć uczniom. Mam nadzieję, że zmarłych tego lata Panów: Edwarda Kowalewskiego i Jerzego Wróblewskiego też wpuści do siebie gość z kluczami, a prywatnie mój sąsiad – św. Piotr.
KRÓTKO
- We wtorek swój odpust świętowali mieszkańcy Oleksina. W najbliższy czwartek podobną uroczystość będzie przeżywać cała parafia z okazji uroczystości Wniebowzięcia NMP
- W niedzielę w brańskim kościele wystąpił Chór Polskiej Pieśni Narodowej. Dominowały pieśni maryjne, co miało związek z nadchodzącym odpustem
- LZPiT Skowronki udały się do Brazylii, by wziąć udział w festiwalu folklorystycznym. W tym samym czasie w owym kraju doszło do katastrofy samolotu z wieloma ofiarami śmiertelnymi, co niewątpliwie zestresowało wiele osób świadomych dalekiej podróży brańszczan
SPORT
Pionier z porażką na inaugurację. Czy wychowa (niektórych) swoich kibiców?
Niezbyt miło rozpoczęcie sezonu 2024/2025 będą wspominać piłkarze grający w podlaskiej okręgowej w barwach Pioniera Brańsk. Swój domowy mecz z LZS Krynki, choć rozegrany na rezerwowym boisku w Zambrowie, przegrali 1:3. Rywal był niewątpliwie mocny, z podobnymi ambicjami co brańszczanie, czyli ku górnej części tabeli czy wręcz z chęcią na mistrzostwo i awans do IV ligi.
Pierwszym liderem w sezonie została drużyna Cresovii Siemiatycze – spadkowicza z IV ligi. Wśród zwycięskich drużyn 1. kolejki zdobyła najwięcej bramek w meczu, bo aż 7. Ciężko jednak oceniać w tym momencie jej realne możliwości. Ze spadkowiczami w końcu nigdy nic nie wiadomo – albo wejdą w środek tabeli, albo szybko powrócą do poprzedniej klasy rozgrywkowej. Spadek po spadku to rzadziej spotykana sytuacja.
Na pewno bardzo silną pakę posiada Pionier, który po prostu latem się wzmocnił. Podkreślam – wzmocnił, a nie tylko dołączył do składu nowych graczy. Szczególnie duże nadzieje są pokładane w Jacku Dzienisie – to zawodnik z jednym z najlepszych piłkarskich CV, o ile nie najlepszym w historii Pioniera. Prawdziwy wymiatacz w świecie futsalu, gdzie pojawiał się nawet w koszulce z orzełkiem na piersi.
Teraz znowu smutniejszy akcent. Dodatkową, nieprzyjemną otoczkę meczu zapewniły nieprzychylne komentarze od części kibiców. Media klubowe dość wylewnie odniosły się do głosów krytyki czy hejtu. Problem w tym, że na profilu facebookowym pojawił się ledwie jeden nieprzychylny komentarz, a pozostałe są typowo formą wsparcia okazywaną zawodnikom. No chyba, że sami autorzy krytycznych opinii zdążyli je już usunąć:
- Przykro czytać takie komentarze ale grając od tylu lat poniekąd się do nich przyzwyczailiśmy. Jest takie powiedzenie „Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce” szkoda, że w przypadku niektórych kibiców działa tylko pierwsza część tego powiedzenia. Pracujemy ciężko, bez względu na to czy jesteśmy z Brańska, Sokółki, Popław czy Białegostoku. Co najsmutniejsze, Ci z Nas, którzy przyjeżdżają na treningi z Białegostoku ze względu na dojazdy poświęcają dwa razy więcej czasu niż Ci miejscowi. W zamian zamiast docenienia, że robią to niemal charytatywnie wylewa się na nich wiadro pomyj. Jesteśmy otwarci na konstruktywną krytykę dotyczącą naszej gry ale to co czytamy powyżej nie ma z nią nic wspólnego. Mimo wszystko gramy dla kibiców i liczymy, że z czasem Nasza gra przyniesie lepsze wyniki a przy tym większą satysfakcję – czytamy.
W tym momencie wydaje się to więc przerostem formy nad treścią, co może zapewnić odwrotny skutek od zamierzonego. Po prostu nie warto odpowiadać na wszystkie głosy nieprzychylne, bo może to oznaczać za którymś razem (np. przy dwóch-trzech kolejnych porażkach, co czasami się przecież zdarza) wybuch istnej g-burzy przez obóz oburzonych. Ale w sumie mniejsza o to. Mnie bardziej urzekł komentarz Adama Zdanowicza, który napisał, że:
– Akurat takich kibiców Pionier nie potrzebuje co cały czas do sędziego kur… sypie a o piłce nie ma pojęcia. Więc szkoda nie będzie.
Jest to niejako potwierdzenie moich słów z niedawnego PT, gdzie mówiłem, że bluzganie na sędziego i na rodzinę jego to nie jest forma wsparcia, jakiej oczekują zawodnicy i sztab. Kończy się to tym, że potem Brańsk ma złą opinię w środowisku piłkarskim. Tak. Nie tyle Pionier, co Brańsk. Po prostu nie służy to reputacji miasteczka i jego mieszkańców, gdy sędzia czy obserwator jak też inna drużyna np. z drugiego końca województwa jedzie do Brańska bez entuzjazmu, bo ma w pamięci jakieś chamskie odzywki z poprzednich meczów. Po prostu postawmy się w sytuacji człowieka regularnie zwyzywanego w tym samym miejscu przez tych samych ludzi. No raczej w zamian wielkiej przychylności i wyrazów sympatii nie ma oczekiwać w sytuacjach, gdzie mogłaby się pojawić.
Przed Pionierem jeszcze tylko 29 ligowych kolejek. Będzie jeszcze dużo czasu na to, by poprawić sobie humory.