Czy żyjemy w chorych czasach i chorym świecie? [FELIETON]

Każdy, kto posiada przynajmniej podstawową wiedzę historyczną, wie że w każdej epoce, w każdych czasach, w których przyszło żyć człowiekowi, na świecie istniały różne absurdy i patologie.

Szczytowym osiągnięciem ludzkiej głupoty był wiek XX, gdy z sukcesami wprowadzono w życie totalitaryzmy: faszyzm i nazizm oraz socjalizm i komunizm, przez co miliony ludzi straciło życie czy też możliwość rozwoju.

Wydawało się, że potomni wyciągną naukę z tej gorzkiej lekcji, w której uczestniczyło pokolenie ich rodziców i dziadków. Wydawało się, że bogatsi o tę przykrą wiedzę, nie pozwolą, by świat znowu się uwsteczniał – momentami wręcz do poziomu ludzi pierwotnych, którzy nie zdążyli wytworzyć jeszcze cywilizacji – przede wszystkim nauki i kultury.

Niestety XXI wiek, a szczególnie ostatnie lata pokazują, że wielu ludziom nowoczesność i dobrobyt – nie służą. Znowu mamy jakieś eksperymenty na ludzkości, a więc na żywym organizmie. Nie – nie mówię o medycznych, choć pewnie i tutaj też coś by się znalazło. Przede wszystkim chodzi mi o eksperymenty socjologiczne.

Wypada posłużyć się przykładami. Najlepsze będą z Polski, bo to one spowodowały, że powstał ten tekst:

Żyjemy w czasach, w których wybitny językoznawca nie może powiedzieć, że pies zdycha. Teraz jest nowomowa. Teraz pies już umiera. Tak jak człowiek. Założenie rodziny – posiadanie dzieci? To dla staroświeckich – teraz zamiast dziecka można mieć przecież „psiecko”, bo przecież pies to członek rodziny. Można odnieść wrażenie, że obrońcy praw zwierząt – kiedyś cenieni jako spokojne i rzeczowe środowisko, obecnie wyrastają na agresywną (przynajmniej w bojach polemicznych) bojówkę.

Żyjemy w czasach, w których żołnierz broniący granicy swojego kraju jest bezbronny pod każdym względem. Nie może strzelać do agresora, choćby ostrzegawczo – w powietrze. Poza tym absolutnie każdy może do niego przyjść tylko po to, by go zwyzywać i także dosłownie – napluć mu na mundur. On ma pokornie skłonić głowę przed wszystkimi.

Żyjemy w czasach, w których dziennikarz nie może powiedzieć jak autor piosenki przed laty sam interpretował swój utwór. Nie może więc powiedzieć prawdy. Otrzymuje za to zawieszenie w obowiązkach. W tym samym czasie osoba, która publicznie zwyzywała strażników granicznych broniących Ojczyzny, otrzymuje angaż w tej samej – państwowej telewizji. Jest określana gwiazdą stacji. Wszystko skutkuje tym, że tylko garstkę ludzi interesują wyniki naszych olimpijczyków – afera przysłoniła całkowicie święto sportu.

Żyjemy w czasach, w których można kogoś obrazić, nazywając go… mężczyzną/kobietą. Nieważne, że medycyna mówi o dwóch płciach występujących w przyrodzie. Teraz mamy płcie społeczne i każdy może sobie wymyślić swoją tożsamość, a jeśli tego nie uszanujesz, to jesteś osobą nietolerancyjną i powinien cię spotkać ostracyzm społeczny.

Żyjemy w czasach wszechobecnej kultury przesady:

  • gdzie mniejszości chcą sprawować władzę nad większością społeczeństwa,
  • gdzie musisz pić napój przez papierową słomkę, by ratować klimat, a w tym samym czasie gwiazda pop leci prywatnym odrzutowcem z USA do Francji, bo miała ochotę na paryski sernik,
  • gdzie musisz się opowiedzieć za jedną z dwóch partii, za jednym z dwóch obozów politycznych, by można było dokonać na Tobie segregacji czy jesteś zdrajcą czy patriotą,
  • gdzie naród, na którego ludności dokonano przed laty ludobójstwa, nie może zostać skrytykowany, gdy sam właśnie teraz ludobójstwo przeprowadza,
  • gdzie feministki na każdą próbę dyskusji z ich postulatami odpowiadają „wypier***ać!”,
  • gdzie media społecznościowe (Facebook, YouTube) zachowują się wbrew swojej nazwie i nie możesz na ich łamach wypowiedzieć swobodnie słów takich jak: seks, szczepionka czy faszyzm, bo algorytm uzna nagranie za zbyt niepoprawne politycznie, niezależnie od kontekstu,
  • gdzie pomimo że słowo seks jest uznane za kontrowersyjne, to szeroko promowane są osoby, które chwalą się swoją rozwiązłością już od młodego wieku i wręcz zarabianiem na czymś co kiedyś zwykło się nazywać prostytucją czy zwyczajnym kure***em i było przez społeczeństwo zgodnie uznawane za zachowanie niemoralne,
  • gdzie zarazem bardzo łatwo zostać oskarżonym o molestowanie, mobbing, antysemityzm lub rasizm, a wyrok skazujący następuje już na starcie – poprzez samosąd w internecie,
  • gdzie narzuca Ci się nie tylko jak, ale i co masz jeść i pić – najlepiej żeby pożywienie było wegańskie, czyli poniekąd zgodne z konkretną ideologią.

Przykładów podałem dość dużo – zarówno ogólnych i konkretnych. Najgorsze jest to, że można je mnożyć i napisać niejedną opasłą książkę na ten temat. Naprawdę jest na co ponarzekać.

Bardzo dużo mówi się o globalnym ociepleniu, ale wciąż za mało o globalnym ocipieniu. To jest dopiero rak toczący społeczeństwo!

Niemal codziennie zastanawiam się i to niekoniecznie filozoficznie, ale tak zwyczajnie – dokąd ten świat zmierza i kiedy dojdzie już do takiego nagromadzenia absurdów, że ludzie tego nie wytrzymają, powiedzą stanowcze „dość!” i zaczną powracać stare, w miarę logiczne zasady.

Niemożliwe? Skrajnie utopijne? Świat już nie wyjdzie z tego wariactwa?

Niekoniecznie – dzieje ludzkości są jak sinusoida, czyli od pewnych prądów się odchodzi, a pewne przyjmuje – najczęściej naprzemiennie. Nie chciałbym rządów prawicy lub lewicy, ale przede wszystkim żeby rządził zdrowy rozsądek, złoty środek, gdzie ważne są jeszcze zasady moralne i prawo naturalne. Gdzie wiara w Boga jest szanowana, a nie wyśmiewana.

To zaskakujące, że mamy dziś takie możliwości, taki szeroki i wszechstronny dostęp do wiedzy i kultury, taką nowoczesność technologiczną, a równocześnie cofamy się niemiłosiernie, godzimy się na ogłupianie społeczeństwa i wprowadzanie szkodliwych nowości. Łykamy to jak pelikany.

Jako osoba urodzona na początku lat 90. pamiętam wiele kłopotów ówczesnego społeczeństwa po transformacji gospodarczej, ale zarazem normalność w relacjach pomiędzy ludźmi i logiczny, a nie ideologiczny lub polityczny przekaz w szkole. Mówiono już wówczas o potrzebie tolerancji, ale bez narzucania nam na siłę miłości do kogokolwiek. A przecież w latach 1999-2011, bo o tym okresie mówię, rządziła u nas zarówno lewica jak i prawica.

Przyznam szczerze, że nie zdążyłem mrugnąć okiem, a zabrano mi jak i społeczeństwu już wiele wolności. Szokujące jest, że obecnie, w czasach tej swobody, kapitalizmu i demokracji, sprawdzają się słowa wiersza Kornela Filipowicza napisanego za czasów komuny i przeciwko komunie:

W państwie totalitarnym
Wolność
Nie będzie nam odebrana
Nagle
Z dnia na dzień
Z wtorku na środę
Będą nam jej skąpić powoli
Zabierać po kawałku
(Czasem nawet oddawać
Ale zawsze mniej, niż zabrano)
Codziennie po trochę
W ilościach niezauważalnych
Aż pewnego dnia
Po kilku lub kilkunastu latach
Zbudzimy się w niewoli
Ale nie będziemy o tym wiedzieli
Będziemy przekonani
Że tak być powinno
Bo tak było zawsze.

Ten wiersz miał być świadectwem o przeszłości, a jest coraz częściej – mądrzej lub mniej mądrze – cytowany w XXI wieku. To najlepiej świadczy, że nie jest dobrze z dzisiejszym światem, że codziennie ktoś nas ogłupia i zabiera sobie po kawałku z naszej wolności i normalności.

A może po prostu to nie jest żadne nowe szaleństwo, tylko mamy na świecie nowy odpowiednik komuny? Kilka lat temu popularne były przecież debaty o marksizmie kulturowym. Cóż – sam nie wiem co o tym myśleć – zawsze wydawało mi się, że najtrudniejsza operacja chirurgiczna to przeszczepić Polakom miłość do komunizmu z dupy do serca. Ale kto wie – może po latach to się zmieniło i teraz komunizm w nowoczesnej formie wielu z nas zwyczajnie odpowiada.

Wiem, że te kilka refleksji niczego nie zmieni, świata na pewno, ale być może dadzą komuś do myślenia, że warto być bardziej świadomym odbiorcą rzeczywistości, który nie powinien wstydzić się tego, że tęskni za dawnym porządkiem relacji społecznych.

Takim, gdzie nie musiałeś 10 razy się zastanowić zanim coś powiesz lub napiszesz. Gdzie nie musiałeś się bać, że zostaniesz oficjalnie wyłączony z życia publicznego, bo masz swoje odmienne zdanie. Gdzie chciało ci się żyć dla samego życia, bo otaczała cię przyjemna rzeczywistość, nawet jeśli nie opływałeś w luksusy. Gdzie nie chodziłeś codziennie wkurzony z powodu kolejnego skrajnego idiotyzmu wbijanego ci do łba na wszystkie sposoby jako coś normalnego, potrzebnego i mądrego.

Myślisz podobnie lub zupełnie odwrotnie? Zachęcam Cię do dyskusji – KP.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *