Przegląd Tygodnia #8

Kolejna odsłona ‘Prześniakgate’. Kto zyskał, a kto stracił? Sprawdź, jakie są konsekwencje dla radnego i jakie wnioski można wyciągnąć z tej sprawy. Coraz mniej powołań w naszym regionie. Zauważmy piękno pietraszkowskiego gościńca.

„Radny w malinach – węgiel w urzędzie”. Powrót sprawy Prześniaka.

Takich oto celnych słów w swoim komentarzu użył przed kilkoma tygodniami mój Tata Mieczysław. O co chodzi? Przypomnę, że mowa o „Prześniakgate”, czyli o sprawie dotyczącej radnego, który zasiadał nie tylko w miejskiej radzie, ale także w zarządzie spółki sprzedającej węgiel Urzędowi Miasta w Brańsku. Według burmistrza oraz przewodniczącego Rady Miasta doszło tu do konfliktu interesów, przez co radny powinien stracić mandat. Innego zdania byli jego koledzy i koleżanki z rady (za wyjątkiem w/w Pana Bolesty), którzy w głosowaniu nie pozwolili na odwołanie Krzysztofa Prześniaka.

W środę odbyła się kolejna sesja Rady Miasta i tam powrócił ten temat. Burmistrz Eugeniusz Koczewski odczytał pismo od wojewody, w którym Bohdan Paszkowski zalecił radnym ponowne głosowanie w tej sprawie i finalnie – najlepiej odwołanie Prześniaka, ponieważ w przypadku kolejnej odmowy, radnemu mandat wygasi sam wojewoda. Głosowanie zdjęto z punktu obrad na wniosek burmistrza, który widocznie chciał zapewnić nieobecnemu wówczas radnemu prawo do obrony. I słusznie bez tego uchwała rady mogłaby być nieważna. Kontekst sprawy raczej nie zostawia. Jak już wspominałem, trafnie odniesiono się do niej w „Okiem Pana Mieczysława”, ale sam dodam jeszcze kilka własnych wniosków.

Zastanawiam się kto miałby być wygranym w tej całej „aferze” i szczerze mówiąc nie widzę takiej osoby.

Czy burmistrz, który podpisał umowę na zakup węgla z firmą radnego? Przecież jeśli Eugeniusz Koczewski wiedział, że zachodzi konflikt interesów, to dlaczego wyraził zgodę na zakup węgla? Bo wówczas były problemy z jego dystrybucją? To go nie usprawiedliwia, tak jak radnego nie usprawiedliwia tzw. „dobre serduszko” względem miasta Brańsk, ponieważ później instytucje nie oceniają ludzkiej przyzwoitości, ale zgodność zawartej umowy z przepisami. Naiwność to w przypadku polityka, choćby radnego w małym miasteczku, też niewątpliwie wyraźna wada. To także trzeba mieć na uwadze.

Z kolei jeśli burmistrz nie wiedział o konflikcie interesów, to wykazał się niekompetencją, która dzięki nagłośnieniu sprawy została uwidoczniona na dodatek na oczach całego miasta. Raczej Panu burmistrzowi się to nie przysłuży. Oczywiście nie można również zapomnieć o „pochwałach” pod adresem radcy prawnego, który przecież tę umowę musiał trzymać w rękach, a nawet przeczytać (chyba, że tak się nie stało – wtedy pytam dlaczego?), a jeśli przeczytał to przyzwoitym zachowaniem byłoby poinformowanie radnego o konsekwencjach, które się z tym wiążą. Radca ten powinien przecież dbać o interes urzędu miejskiego, rady miejskiej. Ten chaos nie służy ani miastu ani radzie.

Czy też zwycięzcą miałby być przewodniczący Bolesta? Czy jedyny głosujący za odwołaniem radnego Prześniaka rzeczywiście może czuć teraz satysfakcję po wysłuchaniu opinii wojewody? Pytanie retoryczne.

Po co więc to było? By zdyscyplinować radnych? By pokazać im, że jak będą niewygodni to znajdzie się coś i na nich? W końcu w tak małej społeczności często nie sposób uniknąć jakichś zależności.

Śledzę od lat politykę krajową. Tam wyciąganie haków jest na porządku dziennym, podobnie jak wojna polsko-polska i dzielenie Polaków na plemiona – lepszych i gorszych. W sejmie i senacie to się sprawdza, bo tam jest ciągle gorąco, a wyborcom te nieustanne ciosy poniżej pasa się podobają. 

Patrząc na Wiejską w Warszawie i na Brańsk, mam wrażenie, że ktoś u nas myślał, że w przypadku małej i mimo wszystko dość spokojnej społeczności podlaskiego miasteczka przeszczepianie takich praktyk spotka się z pozytywnym odbiorem. W rzeczywistości popełniono jeden poważny błąd, który można wręcz nazwać amatorszczyzną, ponieważ jak rzekomo powiedział Otto van Bismarck „ludzie nie powinni widzieć jak robi się kiełbasę i politykę”. Na krajowym polu bitwy mimo wszystko tę zasadę się zachowuje, a haki wyciągane są raczej sprytnie i z ukrycia (tzw. kopanie się pod stołem). Z kolei w Brańsku wyszło tak bardzo dosłownie, ponieważ żeby kogoś „utopić” nie robi się samemu „wtopy”. Hak powinien obciążać tylko rywala, a nie siebie samego, obnażając własne pomyłki.

Radny Prześniak przy odrobinie uporu zostanie radnym do końca kadencji. Po decyzji wojewody może wykorzystać drogę sądową, która zajmie przynajmniej kilka a najpewniej kilkanaście miesięcy. A wybory mamy za rok. To kolejny dobry powód do tego, by tej sprawy nie podnosić. Decyzja wojewody jest dość zrozumiała. Podjęta jest po najprostszej linii. W takich sprawach orzecznictwo sądów w Polsce rzeczywiście na ogół kończy się wygaśnięciem mandatu radnego. Tu mała dygresja. Moim zdaniem sądy swoimi wyrokami dość często trzymają się litery prawa, a nie jego ducha. Co gorsza dziś sądy w Polsce zdają się coraz częściej kreować prawo, zamiast dbać o jego przestrzeganie. To już jednak temat do osobnych rozważań. Wracają do tej całej afery z radnym Prześniakiem – w mojej opinii zabrakło w tej sprawie pomysłodawcom zarówno refleksu jak i refleksji.

Pietraszkowski gościniec – niech zostanie tak jak jest.

Ostatnio wykonałem kilka zdjęć w jednym z miejsc, gdzie kończą się brańskie zabudowania. Chodzi mianowicie o drogę prowadzącą do wsi Pietraszki. Szalenie podoba mi się ten gościniec (do tej pory używa się tego określenia), który przez blisko 6 km ciągnie się typowo gruntową drogą. 

Droga ta to przepiękny, malowniczy wiejski pejzaż pełen przestrzeni, kolorów, różnych faktur.

Piaszczysta ,jasna ścieżka przecina w zależności od pory roku czarne, białe, zielone, złociste łąki i pola. Szczególnie piękne są tam zachody słońca późnym latem, tuż po żniwach. 

Uroku dodają przydrożne głazy. Bliżej lasu, na rozstaju dróg dostrzeżemy przydrożny krzyż. Za lasem odkryjemy duży wzgórek. Nie brakuje też zwierząt hodowlanych. A gdy mamy trochę szczęścia dostrzeżemy też gości z lasu. 

Pięknie tam też jest jesienią, co możemy dostrzec na zdjęciach udostępnionych na profilu Brańsk NON STOP – Kamil Pietraszko.

Pamiętajmy, że w najbliższym sąsiedztwie miasteczka brakuje naturalnych, gruntowych ścieżek do spacerowania. Brańszczanie głównie chodzą lub jeżdżą rowerami po ścieżce na wysokości szosy (ul. Armii Krajowej), natomiast droga do Pietraszk jest rzadko uczęszczana.

Myślę, że warto mieć w zanadrzu takie miejsce do nieco dalszych spacerów, dlatego przyznam, że niepokoją mnie głosy, które mówią o rzekomym planach wylania tam asfaltu. Uważam że byłby to bardzo niedobry pomysł i powinno zostać tak jak jest. Dojechać do tej niewielkiej przecież wsi można przez Domanowo lub Glinnik i nie robi się raczej dodatkowych kilometrów na tle gościńca. Obecnie ruch aut drogą gruntową jest niewielki – częściej spotkać można tam ciągniki rolnicze. Nie sądze, by po położeniu asfaltu miałoby się to zmienić, chyba że z jednym wyjątkiem – dzięki urządzaniu tam dzikich wyścigów samochodowych, a tego przecież nie chcemy. Tak więc uważam, że asfalt nie jest wszędzie potrzebny – czasami może zaszkodzić.

Dramatyczny spadek liczby powołań.

W tym tygodniu w drohiczyńskiej katedrze bp Piotr Sawczuk wyświęcił jednego księdza i jednego diakona. Jest to chyba najmniejsza liczba wyświęconych od lat w diecezji drohiczyńskiej. Ponoć kolejne roczniki również nie są liczne – przyszłych księży w seminarium jest tylko kilku, a przecież zawsze ktoś tam po drodze odpada, mówi się, że ok. połowa kleryków nie dociera do końca studiów teologicznych. Wiele wskazuje, że seminarium w Drohiczynie czeka podobny los co niedawno podobną uczelnię w Łowiczu, o której zamknięciu było głośno w ogólnopolskich mediach. Do łączenia seminariów dochodzi w Polsce coraz częściej.

2004 – Ołtarzewo, Pallotyni, święcenia kapłańskie z rąk Józefa kard. Glempa,
Źródło: https://waw.pallotyni.pl/8-maja-2020/

Jak pod względem powołań wygląda Brańsk? Można powiedzieć, że w ostatnich latach nie mieliśmy szczęścia. W seminarium w Drohiczynie uczyło się tylko lub aż 4 kleryków z naszej parafii, z czego ukończył je tylko jeden, który na dodatek niestety przedwcześnie odszedł z tego świata. Jego poprzednik wśród wyświęconych odszedł z kapłaństwa. Obecnie nasza parafia ma jednego „czynnego” kleryka, ale ten jeśli dotrwa, czego mu życzę, zostanie wyświęcony dla innej diecezji. Ostatni wyświęcony, żyjący kapłan z Brańska to zakonnik – o. Piotr Anusiewicz, który jest kapucynem. Sam pamiętam także prymicję ks. Krzysztofa Mielnickiego, która odbyła się pod koniec lat 90. w pamiętnym zajeździe „Kumat”. Krzysztofa pamiętam doskonale z dzieciństwa, gdyż byliśmy sąsiadami. Inny mój dobrze wspominany sąsiad ks. Artur Zalewski odnalazł drogę swego życia wśród doskonale znanych z posługiwania w Hodyszewie pallotynów. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk kard. Józefa Glempa w 2004 roku. Podobno jednego z brańskich księży wyświęcił sam papież Jan Paweł II, ale niestety nie pamiętam jego nazwiska.

Wypada zadać pytanie: co jest przyczyną coraz mniejszej liczby powołań? Właściwie przyczynami, bo jest ich wiele. Coraz mniej ludzi praktykuje. Coraz więcej ludzi otwarcie krytykuje kościół. W pierwszym odruchu chciałoby się za tę sytuację obwinić sam kler. Kościół funkcjonował już pod dużą presją. Miniona epoka kleru nie złamała, ale niestety, przynajmniej w mojej opinii, poważnie go zatruła wpuszczając w jego szeregi ludzi niegodnych tego stanu. W naszym kościele brakuje miłości, prawdy, otwartości i odwagi. Ale w tym zakresie to także i moja wina i większości z nas – zwykłych wiernych, katolików. Milczymy gdy powinniśmy mówić, mówimy gdy powinniśmy milczeć. 

530. lecie praw miejskich Brańska.

Według informacji, których udzielił burmistrz Eugeniusz Koczewski podczas ostatniej sesji Rady Miasta, Brańsk czeka jubileusz 530. lecia praw miejskich. W piątek, 16 czerwca o godz. 13:00 ma zostać odprawiona jubileuszowa msza święta, a następnie uroczystości przy pomniku 500-lecia (kwiaty, przemówienia, krótki wykład Pana Zbyszka Romaniuka). 

W ramach świętowania tzw. Dni Brańska ma też odbyć się dzień związany ze średniowieczem, z wieloma atrakcjami dla dzieci takimi jak turniej rycerski czy średniowieczna osada. Reszta pozostaje na dziś tajemnicą – a mamy już 28 maja. Ciekawe czym nas w tym roku te uroczystości zaskoczą. Ośmielę się prognozować, że nie będą to tabuny turystów przyciąganych dobrze promowaną imprezą. 

Pionier Brańsk blisko, coraz bliżej

Zawodnicy naszego klubu piłkarskiego jak się później okazało, jednak wygrali z CSP Unia 1974 Ciechanowiec (na boisku było 1:1), ponieważ w drużynie gospodarzy grał nieuprawniony zawodnik. Walkower 3:0 dla Pioniera tak jak 3 kolejne punkty dopisane w tabeli. W kolejnym meczu już bez kontrowersji – na boisku nasz UKS pokonał Perspektywę Łomża 2:1 po golach Pawła Zawadzkiego i Rafała Chrosta. Do końca sezonu pozostały już tylko 3 kolejki, ale nasi zawodnicy jeszcze nie otwierają szampanów, choć przynajmniej mogą je powoli kupować…

Kwiaty, które nie wszystkim pachną

Co do kupowania, to głośno było ostatnio o kupowaniu kwiatów. Po raz kolejny wracamy do sesji Rady Miasta. Tym razem mieliśmy kolejne „dymy” na linii: przewodniczący Bolesta – radny Kołoszko. Ostatnio poszło o to, że w czasie niedawnych obchodów święta Konstytucji 3 maja radni złożyli wiązanki w ramach dwóch delegacji – pierwsza oficjalna to ta z przewodniczącym w składzie, a drugą stanowili radni opozycji. Przewodniczącemu rady nie spodobało się, że ktoś z radnych wychyla się przed szereg i składa kwiaty osobno. Mało tego skierował do jednego z radnych pytanie brzmiące: “Panie Wojciechu co to była za komedia z tymi kwiatami co żeście składali…”

O ile oczywiste jest dla mnie, że przedstawicielem rady  w czasie takich uroczystości jest przewodniczący, o tyle nie widzę nic dziwnego czy niestosownego w osobnym składaniu kwiatów przez radnych – czy to w ramach grupy, czy pojedynczo. Tym bardziej, gdy dotyczy to tak powszechnie szanowanego święta. Nie zdziwiłbym się gdyby ta reakcja dotyczyła wykorzystania wizerunku rady miejskiej w jakichś ideologicznych czy politycznych rozgrywkach. Tak też tu w naszym regionie bywało. Ale przy takim święcie te dyscyplinowanie radnych bardzo mnie zaskakuje. A szczególnie jego lekceważąca i obraźliwa forma. 

Dlatego też nie dziwi mnie zbyt mocno postawa radnego Kołoszki, który na koniec obrad powiedział dość dosadnie, że przewodniczącym się bywa, a człowiekiem się jest.

Z życia szkoły

W chwili kiedy kończę ten Przegląd Tygodnia rozpoczyna się Festyn Edukacyjny “Nasza Eko Szkoła” – piknik rodzinny zorganizowany przy brańskiej szkole. Mam nadzieje, że wszyscy będą się ta świetnie bawili, tym bardziej, że program wygląda na wesoły i kolorowy

Nagrania z sesji Rady Miasta Brańsk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *