SPORT: Dzisiaj powinniśmy dowiedzieć się kto bezpośrednio awansuje z Podlaskiej Klasy Okręgowej do IV ligi, czyli tzw. Podlaskiej Ekstraklasy, a także kto zostanie mistrzem rozgrywek, do którego powędruje tytuł za sezon 2024/2025.
Wszystko dlatego, że to właśnie w sobotę, 14 czerwca na boiska wybiegną najwyżej notowane drużyny owych rozgrywek. Sparta Augustów, która jest już pewna awansu, powalczy u siebie z Gródeckim Klubem Sportowym. Już zdobycie punktu wystarczy AKS-owi do uzyskania tytułu mistrzowskiego. Jeżeli GKS zaprezentuje się w Augustowie podobnie jak przed tygodniem u siebie z Pionierem, to zdarzyć może się wszystko, bo drużynę z Zarzeczan stać w tym sezonie – zakończonym na 5. miejscu – na wszystko.
Pionier powalczy dzisiaj przede wszystkim o awans i tylko zwycięstwo z Sokołem Sokółka zapewni promocję do wyższej klasy rozgrywkowej już dziś. Każdy inny scenariusz oznacza niepotrzebną nerwówkę i spoglądanie na boisko w Krynkach, gdzie w niedzielę gospodarze również spotkają się z niżej notowanym rywalem (Rudnią Zabłudów), tak więc także i oni będą zdecydowanym faworytem swojego meczu. Pamiętajmy, że przy ewentualnej równej liczbie punktów, to Krynki uzyskają bezpośredni awans kosztem Pioniera, ponieważ bilans bezpośrednich meczów to dwa zwycięstwa LZS-u.
Jedno jest pewne – przegrany korespondencyjnego pojedynku Pioniera z Krynkami zagra w barażu z nisko notowanym IV-ligowcem. Ani w Krynkach, ani w Brańsku nadzieja dziś, ani jutro nie zgaśnie. Brańsk jednak chce świętować już dziś i jest to oczywiste.
Oczywiście jako brańszczanin napisałem o szarym lub czarnym scenariuszu z dziennikarskiego obowiązku. Osobiście jestem przekonany, że dziś w Brańsku Kibice zobaczą pewne zwycięstwo swojej drużyny. Niekoniecznie wysokie, ale pewne, choć zważając na wielbłąd sędziowski przy karnym w Zarzeczanach, lepiej zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami, prowadząc więcej niż tylko jedną bramką.
Sokół – rywal ku przestrodze
Mówi się, że nie ma przypadków, są tylko znaki. Takim znakiem dla wspólnoty Pioniera jest klub z Sokółki. To symboliczny rywal w historycznym meczu. Historia Sokoła niesie za sobą wielką, naprawdę poważną przestrogę, że można wprawdzie jeść także i wielką łyżką, ale trzeba być niezwykle ostrożnym, by nic się z niej nie wysypywało. Dlaczego o tym mówię? Otóż najważniejszy piłkarski klub z Sokółki w przeciągu ostatnich 15 lat aż dwukrotnie upadał z przyczyn finansowych i organizacyjnych. Nie ma co ukrywać – w pewnym momencie pojawił się przerost ambicji sportowych i rewolucja zamiast spokojnych zmian. Były tu zarówno wielkie sukcesy, w tym nawet gra w II lidze, ale też spektakularne porażki.
W Brańsku tutejsi wiedzą czym jest zarówno upadek Klubu jak też rewolucyjny wzrost. W latach 2015-2018 rozwiązano drużynę seniorską wskutek spadku drużyny kompletnie nieprzygotowanej do występów w okręgówce. Z kolei od drugiej połowy sezonu 2022/2023 doszło w Pionierze do wielu szybkich, wręcz radykalnych zmian, które choć odbywały się przy wielu głosach krytyki, to jednak dziś poskutkowały czymś, co już możemy nazywać złotym okresem w ponad 30-letniej historii Pioniera. To, co właśnie widzimy na boisku i na trybunach jest tworzeniem się historii – na naszych oczach Klub dochodzi do 1/8 Okręgowego Pucharu Polski, grając dzielnie z wojewódzką firmą – Wigrami Suwałki, a teraz może po raz pierwszy awansować do IV ligi.
Działacze UKS-u w dość krótkim czasie wykazali się niezwykłą skutecznością, ponieważ pozyskali wielu sponsorów, dzięki którym inne kluby z okręgówki nazywają brańszczan “bogatymi kolegami”, a trenera Przemysława Masłowskiego porównują w skali regionalnej do Jose Mourinho z czasów Chelsea oligarchy Romana Abramowicza, który mógł ściągnąć do swojej drużyny kogo tylko sobie zażyczył. Sam jednak bardziej porównałbym popularnego “Masła” do schyłkowego Arsene’a Wengera, który w Arsenalu stworzył u siebie gang nieustraszonych młodzieżowców, którzy zachwycali grą i przewrotnie – boiskową dojrzałością. Gdyby nie poszli wówczas masowo na sprzedaż, to pewnie zgarnialiby wiele trofeów.
Panowie, życzę Wam już nie tyle awansu do IV ligi, bo jestem przekonany, że go dziś uzyskacie, ale przede wszystkim mam nadzieję, że w “Podlaskiej Ekstraklasie” zachowacie spokój myślenia i działania. Obecna drużyna została zbudowana naprawdę szybko, a co za tym idzie – Kibice również szybko zaczęli tłumnie wypełniać trybuny naszego stadionu. Z kolei liczni lokalni przedsiębiorcy zainwestowali w nasz Klub wiele środków. Na pozór jest to sytuacja jak z obrazka.
IV liga to jednak nie je-bajka i jeśli frakcja roszczeniowych sympatyków Pioniera, a takich u nas nie brakuje, będzie oczekiwała jak najszybszych cudów na wyższym poziomie rozgrywkowym, to przyznam osobiście, że będę mocno zaniepokojony, jeśli ich głos (wskutek presji) będzie wysłuchiwany. Wierzę, że nie i że zwycięży trzeźwe spojrzenie “step by step” (ang. krok po kroku).
Naprawdę – na IV ligę nastawienie musi zostać zmienione i przeciętny Kibic będzie musiał zrozumieć, że przeciwko nam będą grać, (o ile ktoś z tego grona nie wygra barażu) stare, zasłużone i otrzaskane wojewódzkie “firmy” takie jak choćby: Tur Bielsk Podlaski (ależ derby!), Ruch Wysokie Mazowieckie, Olimpia Zambrów czy Warmia Grajewo. Przegrać z nimi to nie wstyd. Owszem – jeżeli Pionierowi będzie dobrze szło, to wszyscy będziemy zadowoleni i dumni, ale pamiętajmy, że od teraz oczekiwania będzie trzeba tonować, balonika nie pompować – najpierw niech absolutny beniaminek z małego miasteczka zadba o spokojne utrzymanie, godny występ w sezonie 2025/2026, a później niech myśli się co dalej. To taka moja rozsądna prognoza jako wyważonego obserwatora, choć tak wyważonego, że już dziś, przed ostatnim meczem w okręgówce, zakładam pewny awans 🙂
Więcej wymądrzać się nie będę, bo od tego mamy trenera Masłowskiego, który na pewno zabierze głos po zakończonym sezonie, dokładnie go podsumowując. Nagramy na ten temat dłuższą rozmowę w najbliższym czasie.
Kilka zdań o obecnym Sokole:
Byłem w tym sezonie na 7 lub 8 meczach Sokoła, więc wiem, że nie jest to przeciwnik straszny, szczególnie gdy musi udać się w podróż. Kilka meczów temu, po porażce 0-9 (i to już do przerwy) z beniaminkiem w Choroszczy, doszło tam do zmiany trenera, a od tego momentu aż 2 razy między słupkami w zastępstwie bramkarza występował nominalny obrońca i choć zagrał naprawdę dobrze w tych spotkaniach, to jednak pokazuje to, że braki kadrowe są widoczne. Liczebność ławki rezerwowych na wyjazdach tym bardziej nie imponuje, co było zauważalne na przestrzeni całego sezonu.
Na szacunek jednak w tej niezbyt udanej rundzie zasługuje cenny skalp, jakim było nastraszenie Cresovii (2:2), czyli drużyny która wiosną zremisowała tylko 2 mecze, a wygrała wszystkie pozostałe 12, w tym z Pionierem, Krynkami i Spartą – na dodatek, wszystkie na wyjeździe! Oglądałem drugą połowę tego spotkania, wchodząc przy stanie 2:1 dla gospodarzy i byłem zaskoczony, że drużyna z Siemiatycz uzyskała remis dopiero po karnym, a w końcówce mogła stracić też 3. bramkę. Owszem – Cresovia nie była jeszcze tak rozpędzona jak później, ale to nie zmienia faktu, że remis z Cresą to było coś. To właśnie tego zwycięstwa zabrakło Cresovii, by myśleć o barażu o IV ligę do ostatniej kolejki.
Spojrzałem dość daleko w ligową przeszłość, bo przecież mam lepszy przykład sprzed tygodnia, gdzie Krynki wygrały w Sokółce 1:0 i to po karnym – z gry Sokółka nie straciła gola z faworytem. Tutaj jednak podchodzę do owego spotkania z większym dystansem, bo to były derby powiatu i tak – jestem wyznawcą zasady, że takie mecze rządzą się swoimi prawami.
Najgroźniejszy zawodnik? Moim zdaniem świetną robotę robi tam popularny “Baranek” (pseudo z racji blond loków, więc łatwo będzie go dostrzec). Jest tam ogółem sporo zdolnej, wybieganej młodzieży oraz kilku doświadczonych facetów. W sumie gdyby ich tak mocno ogarnąć, to w krótkim czasie mogliby znowu wspiąć się do górnej części tabeli.
Rok temu przeżywałem awans do okręgówki z drużyną Żubra Drohiczyn, dla której pracuję. To bardzo miła chwila – trochę jak wesele. Najmilsze jest oczekiwanie, ekscytacja – czekanie na bramki, na ten wybuch radości. Nieważne, że to tzw. liga buraczana – sukces to sukces, nieważne czy lokalny czy międzynarodowy 😉 Zapamiętałem z tamtego meczu, co trener powiedział w żołnierskich słowach do swoich zawodników – “trzeba wygrać i spier***amy stąd!”. I w sumie niech to będzie służyło za najlepsze podsumowanie – zwycięstwo i spokój. Awans, świętowanie, odpoczynek, a już za kilka dni myślenie jak tu się ładnie wystroić na powitanie w Brańsku IV ligi, które spodziewane jest 10 lub 17 sierpnia.
Tak więc dziś wszyscy na stadion, szaliki na szyję i gromko wspieramy śpiewem naszych zawodników. Brawa za wyjazd do Zarzeczan – dzisiaj będzie jeszcze lepiej!