Przegląd Tygodnia #35 (3.6.-16.6.2024)

Eurowybory

O eurowyborach napisano już wszystko, więc kilka moich refleksji zapewne nie będzie oryginalnych, ale mniejsza o to. Wnioski są następujące:

– PO raz pierwszy od dekady wygrała na papierze z PiS-em. Teraz już nie ma wykrętów i zakłamywania rzeczywistości. Przewaga jest jednak minimalna – partia Tuska wyśle do Brukseli i Strasburga tylko jednego europosła więcej niż stronnicy Kaczyńskiego.

– W PiS wskutek multum powyborczych problemów można mówić o kryzysie wewnętrznym, ale zewnętrznie niedawna partia rządząca trzyma się całkiem dobrze i nie zanotowała drastycznego spadku poparcia. Powodem jest zapewne spora inercja koalicji, której nie spieszno do realizacji programu wyborczego, no może poza nieudolnym zresztą rozliczaniem poprzedników. Nagle po wyborach Obajtek nie jest potrzebny żadnej komisji śledczej, ponieważ jej przewodniczący skutecznie wypromowali się podobnie jak on – do PE. Skoro wszyscy są zadowoleni to po co dalej się ze sobą gryźć?

– Konfederacja uzyskała najlepszy wynik wyborczy w swojej krótkiej historii, Do europarlamentu dostało się 6 kandydatów z jej list, z czego 2 to kobiety i to bardzo medialne, a zarazem wysoce merytoryczne: Anna Bryłka i Ewa Zajączkowska-Hernik. W Brukseli zamieszka także Grzegorz Braun, którego obecność będzie z pewnością niejednokrotnie odnotowywana w mediach. Swoją drogą nie słyszałem o drugiej takiej osobie w polskiej polityce, o którą każdy dziennikarz mainstreamowych mediów pyta jej kolegów i koleżanki z partii, ale sam nie ma odwagi jej zaprosić. Boją się wszyscy tego Brauna jak diabeł święconej wody…

– Wybory Lewicy postawili z kolei na zaledwie 3 osoby, w tym 2 mężczyzn, którzy swój homoseksualny związek uczynili orężem walki politycznej i sposobem na rozwijanie kariery. Obliczono, że Robert Biedroń i Krzysztof Śmiszek przy dobrych wiatrach mogą po 5 latach wyjechać z Brukseli ze wspólnym majątkiem w wysokości 10 mln zł. Mniej zamożny wprawdzie Włodek Czarzasty zapewne odetchnie z ulgą.

– Sromotna klęska Trzeciej Drogi – również zaledwie 3 posłów z jej list, ale przecież apetyty były tam większe niż w Lewicy, która jest już bardzo słaba nie tylko dzięki przeniesieniu akcentów na obyczajówkę zamiast na prawa pracownicze, ale przede wszystkim dzięki podstępnym zabiegom Tuska. Premier w białych rękawiczkach zjada swoich koalicjantów, choć być może po prostu ludzie, którzy zagłosowali na TD w październiku taktycznie, czyli oby wspólnie pokonać PiS, teraz powrócili do PO, bo nie trzeba było się teraz mocniej mobilizować. Jak było dokładnie? Tego nie wiemy, choć można się domyślać, że Władysław Kosiniak-Kamysz po raz kolejny nie przewidział tego, że ktoś będzie chciał z niego zrobić kozła ofiarnego, chłopca do bicia. A to wiek emerytalny w górę, a to problemy w armii na jego głowie – Tusk się nad nim nie lituje, podobnie jak nad ludźmi Hołowni, który pokazuje ostatnio, że Polskę 2050 również można łatwo rozgrywać. Trochę to wygląda jakby koalicjantów Tuska zadowalało posiadanie synekur, bo walki politycznej i stawiania warunków nie widać, chociaż to na Trzeciej Drodze wisi sejmowa większość…

Zmiany w parafii prawosławnej

W ostatnim czasie posługę w naszej parafii prawosławnej – w Brańsku i Maleszach zakończył ks. Marek Jakimiuk, czyli biegający batiuszka. Barwnego kapłana zastąpił ks. ks. Andrzej Nazdryn, choć oficjalnie figuruje na tej placówce ks. Jan Szmydki, proboszcz jednej z bielskich parafii.

Ks. Marka poznałem dokładnie 5 lat temu, gdy wówczas jeszcze w Kurierze Porannym poszukiwałem ciekawych tematów z naszego regionu, a szczególnie moich rodzinnych okolic. News o duchownym, który biega ultramaratony uznałem za rewelacyjny, a gdy dowiedziałem się jeszcze, że jego syn uprawia z sukcesami Iron Mana to już w ogóle nie mogłem wyjść z zachwytu nad tą niecodzienną sytuacją.

Oczywiście zarówno w Kościele katolickim jak i w Kościele prawosławnym wszelkie formy wyróżniania się z grona szeregowych księży są przez górę źle widziane – nawet jeśli chodzi o uprawianie sportu, co przecież na zdrowy rozsądek powinno być propagowane. Owszem, zdarzają się np. pobłogosławieni w diecezji drohiczyńskiej – ksiądz szachista czy ksiądz trener piłkarski, ale to są właśnie te wyjątki, które tylko potwierdzają regułę.

I trochę z tym murem zmierzył się ks. Marek – do pewnego momentu trochę o tym bieganiu wspominać mogłem, potem już ten temat musiał zostać wyciszony.

Głośny temat z ks. Markiem w roli głównej to z pewnością wyniesienie na ołtarze osób, które zginęły w czasie pacyfikacji wsi, m.in. w okolicach Brańska. Nie chcę podejmować teraz tego zagadnienia – wystarczająco już na ten temat wypowiedzieli się zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy kultu i to przede wszystkich za moim pośrednictwem. Zauważam tylko, że ów fakt jest wart odnotowania w opisywaniu pobytu ks. Marka u nas, podobnie jak okres remontu cerkwi w Maleszach.

Pragnę też zauważyć, że w Brańsku dość często zapomina się o zaproszeniach dla batiuszki przy okazji różnych lokalnych uroczystości. Ks. Marek zwracał mi na to niejednokrotnie uwagę. To, że tutejszy batiuszka jest reprezentantem małej wspólnoty wiernych, nie oznacza, że z tego powodu ma być ona gorsza od wspólnoty wiernych katolickich. Szczególnie zwracam na to uwagę, mając wszędzie, gdzie tylko zdarzyło mi się mieszkać i pracować multum osób wyznania prawosławnego. W Brańsku nie mamy od lat żadnych napięć z powodów religijnych jak w Bielsku czy Hajnówce, więc możemy bardziej pielęgnować tę symbiozę.

Nakrętki niezgody

Codziennie mierzymy się z wieloma absurdami, najczęściej rodem z zachodu, a dokładniej Unii Europejskiej, ale to jak Polaków pokonał przepis o nowych plastikowych nakrętkach do napoi nieustannie mnie zadziwia. Na ten temat zdążyli wypowiedzieć się niemal wszyscy – nawet czołowi polscy politycy, podkreślając że teraz nie potrafią już poprawnie napić się z takiej butelki.

W sumie potwierdza się w ten sposób, że jeśli nic nie potrafisz, to polityka może być dla ciebie naprawdę dobrym wyborem.

Polacy polegli na prostym mechanizmie, który sprawił że nakrętki nie da się teraz zgubić, o ile się jej nie oderwie, co nie powinno dla chcącego sprawiać żadnego problemu. Polacy polegli na tym, że chcąc się napić „z gwinta” wystarczy przekręcić nakrętkę w drugą stronę.

Logicznie rzecz biorąc, poszkodowane mogą być co najwyżej firmy produkujące plastiki (które musiały dokonać zmian w metodzie pracy), ale na pewno nie konsument. Po prostu ogółem jest to świetny temat do wywołania g-burzy – nic więcej.

Tajemniczy dokument z PUW. Czy zagoszczą u nas uchodźcy?

“(…) zwracam się z prośbą o wskazanie miejsc obiektów możliwych do wykorzystania przy masowym napływie cudzoziemców na terytorium RP innych niż objętych pomocą, na podstawie ustawy (…) i pomocy obywatelom Ukrainy” – można przeczytać w enigmatycznym dokumencie przesłanym do marszałka województwa podlaskiego oraz prezydentów i starostów województwa.

O sprawie poinformowały media zbliżone do PiS-u (Dzień Dobry Białystok; niezalezna.pl), ale wszystko wskazuje, że podane informacje są wiarygodne.

Dalej czytamy:

Podlaski Urząd Wojewódzki wskazał, że “analiza miejsc/obiektów powinna objąć w szczególności realnie możliwe do wykorzystania zasoby Skarbu Państwa, samorządu województwa, jak również jednostek samorządu terytorialnego, w tym Gmin znajdujących się na administrowanym przez Państwa terenie”.

Miejsca dla migrantów podzielono na trzy kategorie:

Ośrodki wspólnego zamieszkania – gdzie cudzoziemcy znajdą zakwaterowanie na okres powyżej 3 miesięcy. Wymieniono tu akademiki, hotele, zaadaptowane przestrzenie mieszkalne.

Ośrodki zbiorowego zakwaterowania – tam migranci mieliby przebywać do 3 miesięcy. Chodzi o szkoły, fabryki, koszary, domy kultury, sale gimnastyczne.

Obozowiska – wydzielone nieruchomości, na terenie których obcokrajowcy znajdą “czasowe zakwaterowanie”.

Dokument – z upoważnienia wojewody podlaskiego – podpisał Dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Bogusław Maksim.

Co na temat tego dokumentu uważają nasi lokalni włodarze? Na pewno zostaną o to wkrótce zapytani.

Zmarła dr Janina WIERZBICKA

Pani doktor przez wiele lat przyjmowała brańskich pacjentów w przychodni dra Małyski. Jej uroczystości pogrzebowe odbyły się w środę, 12 czerwca w Wyszkach (msza święta) i Łubinie Kościelnym (miejsce spoczynku). Wieczny odpoczynek raczej jej dać, Panie.

Pionier kończy na 5. miejscu

Sezon 2023/2024 był dla Pioniera jubileuszowy, ponieważ w Brańsku świętowano 30-lecie klubu. Jubileusz uczczono w najlepszy możliwy sposób – dobrym rezultatem sportowym. 5. miejsce w podlaskiej klasie okręgowej to najlepszy wynik w historii UKS-u. Nie trzeba przypominać, że organizacyjnie jak i kadrowo dokonanych zostało wiele zmian, które wyszły w zdecydowanej większości na dobre.

Występują też jednak kontrowersje, szczególnie jeśli chodzi o wybory personalne zawodników. Do tych kwestii podnoszonych przez część kibiców, klub odniósł się w specjalnym poście na Facebooku. Większość napisanych tam słów ciężko podważać, ale zdziwienie mogą wywołać plany stworzenia akademii dla dzieci z Brańska i okolic.

Idąc za słusznym tokiem rozumowania autora, skoro oddalone o 5 km od Brańska Popławy skąd pochodzą bracia Kosińscy to swojskie tereny, to analogicznie – również za miedzą mamy GKS Skorpion Kalnica, gdzie w gminnej akademii szkolone są dzieci do lat 13.

Wielu ze szkolonych na tamtejszym Orliku adeptów piłki nożnej pochodzi z Brańska, ale to nie problem dotrzeć na trening do Kalnicy – z miasta jest tam rzut kamieniem. W czym więcej leży problem by podopieczni GKS-u tworzyli bezpośrednie zaplecze dla Pioniera?

Wystarczy dołożyć jeszcze starsze grupy wiekowe, (bo w seniorach debiutuje się po 16. roku życia) i wtedy jakaś ciągłość będzie. Dodam, że trenerami w Kalnicy są byli zawodnicy Pioniera, a więc osoby bardzo dobrze znane w okolicy, a sama akademia też jest już dość dobrze rozpoznawalna na Podlasiu, ponieważ wyrobiła już swoją markę w środowisku piłkarskim i gra regularnie przeciwko akademiom najlepszych regionalnych drużyn, w tym mistrz Polski – Jagiellonii. Mecze domowe są zresztą rozgrywane na stadionie Pioniera, a w rewanżu – zawodnicy Pioniera trenują zimą na oświetlonym orliku w Kalnicy ze sztuczną nawierzchnią.

Z pozoru wydaje się to proste i dlatego jak w filozoficznej brzytwie Ockhama, myślę że nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę.

Nawet jeśli organizacyjnie i sportowo być może w Brańsku jest już poziom IV ligi, to jednak kibicowsko wciąż jest wiele do zrobienia. Ostatnie domowe spotkanie Pioniera było dla mnie pierwszym od dawna spędzonym na trybunach. Uznałem, że będzie tam atmosfera dobra dla rodzin, więc zabrałem ze sobą synka. Niestety kolejny raz raczej nie wybiorę się tam z dzieckiem – domyślcie się dlaczego. Lekcja do odrobienia dla części naszych kibiców jak nie należy zachowywać się przy najmłodszych. Owszem – kibic nie będzie siedział cicho jak na kazaniu w kościele, ale przesadzać też nie powinien. Zawodnicy na pewno chętniej usłyszeliby przyśpiewki, a nie wyzwiska przez 90 minut w kierunku sędziego czy rywali.

Czekamy na letnie transfery w brańskiej drużynie. Powiedzą one wiele o piłkarskich aspiracjach na przyszły sezon. Teraz już nie utrzymanie, ale środek tabeli to raczej plan minimum. Apetyty są jednak większe.

Brańskie Dni Kultury

Prawdę mówiąc na tej imprezie spędziłem łącznie nie więcej niż 2h na placu miejskim, więc nie mogę skutecznie ocenić całości programu. Raczej był on udany – za ciekawą nowość z pewnością należy uznać festiwal “Nowe horyzonty hip-hopu”. Trudno z kolei wypowiadać się o takim korowodzie przebierańców – co roku ma on niemal identyczny przebieg. Taka jest tradycja i się jej trzymamy. I dobrze.

Dobrze też, że inna tradycja została złamana. Mianowicie w Brańsku w świąteczny weekend nie padał deszcz. To rzadko spotykana sytuacja.

Czy wybór Nowatora na gwiazdę wieczoru był dobry? Niby to sami mieszkańcy głosowali, ale na koncercie nie było potem czuć wielkiego entuzjazmu wśród obecnych. Owszem jakiś był, ale spodziewałem się większego. Artysta z trudem dopraszał publiczność bliżej sceny. Podkreślam, że byłem tylko na początku koncertu, ale przecież ten już na starcie powinien cieszyć się popularnością, a tak nie było.

Proponuję więc by kolejną gwiazdę BDK wybierał MOK, ewentualnie jakaś specjalna komisja. Darujmy sobie głosowanie na Facebooku, gdzie młodzi przegłosują starszych i potem znowu będziemy mieli wykonawcę niby znanego, ale nie na tyle by większość ludzi znała jego piosenki i przede wszystkim razem je śpiewała. Myślę, że można zaufać w dobry wybór węższego grona osób w przyszłości, skoro pozostałe propozycje do głosowania na 2024 rok były całkiem niezłe. Przynajmniej w mojej opinii Red Lips, Łukasz Zagrobelny, Golden Life lub Reni Jusis lepiej by się w Brańsku sprawdzili. To nie wina Nowatora, że trudno mu było rozkręcić u nas imprezę. Starał się chłopina, ale efekt mógł być lepszy.

Wspominałem już dziś o Pionierze. No to jeszcze jedna wzmianka. Uważam, że skoro panowie grają swój mecz i to dość ważny mecz w czasie trwania BDK, to wypada dopisać to spotkanie do planu imprezy, aby więcej osób przybyło na trybuny. Skoro wędkarze są ujęci w planie, to i piłkarzy nie zaszkodzi tam umieścić.

W zeszłym roku w czasie BDK na 530. lecie praw miejskich, składano kwiaty przed pomnikiem 500-lecia. W tym roku ani w styczniu, ani w czerwcu nie podjęto próby utrwalenia tego niezwykle prostego w realizacji, ale zarazem ważnego gestu. Dlaczego? Nie wiem.

Warto zauważyć, że były to pierwsze Dni Brańska pod zarządem Agaty Puchalskiej. Jakiś czas temu sugerowałem w jednym z tekstów, by nowa burmistrz nie zamykała się na polityków reprezentujących inne partie niż PiS czy PSL. I teraz wypada ją pochwalić za zaproszenie do Brańska wicewojewody podlaskiego Pawła Krutula z Lewicy oraz posłanki Barbary Okuły z Polski 2050. Na pewno na takich gestach szacunku dla wszystkich stron sceny politycznej Brańsk nie straci.

Q&A – kiedy?

Kilka osób pytało mnie kiedy w końcu stanę przed kamerą w ramach zapowiadanej już sesji pytań i odpowiedzi. Niestety, podobnie jak z regularnym wydawaniem Przeglądu Tygodnia i z tym jest niemały problem. Z powodu pracy stacjonarnej ostatnio z wszystkim dodatkowym jest mi bardzo nie po drodze i stąd nie ma zbyt wiele czasu na hobby. Postaram się jednak, abyśmy porozmawiali o Brańsku (i nie tylko) jeszcze w czerwcu. Tematów zapisanych mam już naprawdę dużo, stąd potrzebuję też wiele godzin na nagranie dobrego materiału. Cierpliwości. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *