Zainspirowany listem otwartym Kamila Pietraszko do mieszkańców Brańska w sprawie przyszłości brańskiego liceum, dzielę się moją wiedzą i przemyśleniami w tym temacie. Z satysfakcją odczytałem ten tekst, ponieważ pochodzi on od absolwenta tej szkoły. Wyczuwa się w nim szczerą troskę i lęk przed rychłym (jak się wydaje) końcem – likwidacją liceum.
Tytuł artykułu wydać się może prowokacyjny. Ale czy tak jest w istocie? Wszak w pojawiających się komentarzach i rozmowach między ludźmi pobrzmiewa pytanie – dlaczego w innych (nawet mniejszych miejscowościach) szkoły ponadpodstawowe radzą sobie z wyzwaniami czasów? A w Brańsku kapitulacja. Aby szczerze i dogłębnie przeanalizować taki stan rzeczy należy zadać kilka pytań, które niestety mogą zaboleć niektórych.
- Czy organ prowadzący (samorząd miasta) dorósł do rangi zadania?
Oczywiście, że nie dorósł, bo otrzymał w spadku coś, nad czym nie trudził się i uważał za normalne, że jest to dana raz na zawsze. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek analizowano formę organizacyjną szkoły, sposób kierowania nią. Pamiętam natomiast, że gdy było już widać wyraźnie symptomy upadku liceum, wybrzmiała dyrektywa jednego z byłych burmistrzów, która brzmiała mniej więcej tak: “rozkazuję by było liceum”. Jednakże bez wskazania sankcji – a co będzie jak liceum nie będzie? Jak widać środek nie zadziałał
- Czy Rada Miejska w Brańsku przewidziała jakiekolwiek konsekwencje, które mógłby ponieść Burmistrz Miasta Brańsk w przypadku, gdy nie wdroży skutecznych działań w ratowaniu upadającego liceum?
Jak dotąd ani jedna z Rad nie ośmieliła się nie udzielić absolutorium burmistrzowi z jakiegokolwiek powodu. Wielką kreatywność wykazywały one raczej wokół problemów: diety, bankiety, podwyżki, wyprzedaż nieruchomości i troska o to, by było cicho i miło. Dopiero 28 marca b.r. po raz pierwszy odbyła się na sesji dyskusja wokół problemów szkoły. Jednakże to dzięki Pani Lucynie Oleksiewicz – przewodniczącej Komitetu Osiedlowego Nr 1.
- Czy dyrekcja szkoły ma jakiś żywotny interes (oprócz prestiżu) w utrzymaniu brańskiego liceum?
Oczywiście, że nie ma. Uposażenie dyrekcji nie jest uzależnione od kondycji czy trwania szkół ponadpodstawowych. Świadczą też o tym coroczne nagrody z okazji Dnia Edukacji Narodowej. Powiedziałbym nawet przewrotnie – mniej szkół, mniej problemów i pracy. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że dyrekcja dąży do likwidacji, lecz jedynie to, iż burmistrz nie stworzył w systemie wynagrodzeń wyraźnego uzależnienia apanaży od efektów.
- Czy w ciągu prawie 30 lat istnienia brańskie liceum wypracowało własną tradycję, prestiż wewnętrzny i tzw. duszę szkoły?
Niestety i w tym przypadku odpowiedź jest negatywna. Nawet w takim przejawie jak sposób zwracania się uczniów do nauczycieli. W każdej innej szkole ponadpodstawowej zwyczajowo używany jest zwrot “panie profesorze” w relacji uczeń – nauczyciel. W Brańsku tak nie było. To niby mała sprawa lecz istotna, ponieważ tworzy klimat szkoły. Lecz w tym przypadku nie dorośli widocznie do tego zarówno nauczyciele jak i uczniowie. Trwała więc jakby nadal podstawówka.
Podobnie nie było szans na wyraźne oddzielenie liceum od szkoły podstawowej w sensie kadrowym, bazowym i życia szkoły.
- Czy społeczeństwo, a szczególnie rodzice, są wystarczająco zmotywowani w decyzjach i działaniach na rzecz trwania brańskiego liceum?
Z przeprowadzonych wśród uczniów ankiet (gdy jeszcze pracowałem w szkole) wynika zupełnie coś odwrotnego. Mianowicie to, że już w wieku 15 lat dzieci podejmują decyzję o miejscu nauki i rodzice nie mają władzy zmienić tych decyzji. Podawane przez uczniów motywy: “aby dalej od rodziców”, “kupią mi samochód bym dojeżdżał”, “chcę wyrwać się od nauczycieli i ich stereotypów”, “chcę wolności”.
W takiej sytuacji wnioski nasuwają się same. Brak pedagogizacji zarówno dzieci jak i rodziców. Zanik patriotyzmu lokalnego i dobrej społecznej aury wokół szkoły.
Można by zapewne postawić jeszcze kilka tego rodzaju pytań i rozważań wokół nich, ale już wiadomo o co chodzi. Teraz może trochę o tym, dlaczego tak się stało. Gdzie tkwi pierwotna przyczyna? Odpowiedź jest w zasadzie krótka – pierwotna przyczyna tkwi w wyborach samorządowych w Brańsku w czerwcu 1994 r., w wyniku których władzę oddano w ręce Koła Inicjatyw Społeczno Gospodarczych w Brańsku. Wówczas ci, którzy tworzyli liceum i mieli wizję jego rozwoju zostali odsunięci na margines (albo i poza margines) życia społecznego. Ja na przykład przez 6 lat nie mogłem powrócić do pracy w szkole. A gdy już wróciłem, to ani razu nie otrzymałem wychowawstwa w klasach licealnych. Nigdy też nie byłem dopuszczony do zespołu rekrutacyjnego do liceum. Inny przykład – ze stanowiska v-ce dyrektora natychmiast odwołany został Pan Wojciech Ostrowski, któremu właśnie powierzone zostało dzieło tworzenia “ducha” nowo powstałego liceum. W takiej sytuacji wizja liceum została zaprzepaszczona a nieubłagany sędzia – czas – przyniósł skutki. Nie pałam żądzą zemsty ani nie mam satysfakcji z tego brańskiego nieszczęścia. Liceum życzę, aby mimo wszystko przetrwało. Nie do mnie należy dziś ta “rewitalizacja”, lecz do tych w których ręce i kieszenie powierzono władzę. W dyskusji pod listem Kamila inny absolwent naszego liceum – Paweł Ostrowski słusznie napisał, że szaleństwem jest oczekiwać innych rezultatów robiąc ciągle to samo. Moim wkładem w dzieło ratowania jest ten artykuł, napisanie o sprawach, które inni boją się poruszyć – rzetelna krytyka, która ma pobudzić do myślenia i działania.
Mieczysław Korzeniewski