PRZEGLĄD TYGODNIA #54 (17 marca – 11 kwietnia 2025) – SPORT

Chyba po raz pierwszy oddzielamy w naszym przeglądzie wydarzeń tematy sportowe od pozostałych, a wszystko z prozaicznego powodu – zwyczajnie było o czym pisać, co nas cieszy.

PIŁKA NOŻNA

O serii 6 domowych meczów Pioniera

Piłkarskie święto w Brańsku (vs Wigry Suwałki, 9 kwietnia, 1/8 OPP)

Pisząc o meczu Pioniera z Wigrami Suwałki nie mogę ograniczyć się tylko do kategorii „sport”, ponieważ ten mecz był czymś zdecydowanie większym niż tylko rywalizacją na boisku. To była pewna forma zawiązania wspólnoty wśród miejscowej społeczności. Najlepiej świadczą o tym: znakomita jak na środowe popołudnie frekwencja i fakt, że na stadionie w Brańsku pojawiły się nawet i takie osoby, które na co dzień nie oglądają piłki nożnej, nawet w TV, ale poczuły że jest to ważne lokalne wydarzenie i po prostu powinno się w nim uczestniczyć.

Dla przypomnienia, szczególnie osobom mało zorientowanym i dla podkreślenia rangi rywala:

Pionier gra w tzw. podlaskiej okręgówce, czyli w 6. klasie rozgrywkowej, natomiast Wigry Suwałki to już klub z III ligi (4. klasa rozgrywkowa), co w seniorskiej piłce oznacza przepaść, jeśli chodzi o poziom sportowy i organizacyjny.

Wigry grają obecnie z klubami z makroregionu, natomiast w ostatniej dekadzie występowały nawet na szczeblu centralnym w I lidze (tzw. zaplecze Ekstraklasy), a w Suwałkach poważnie myślano nawet o awansie do Ekstraklasy. Największym osiągnięciem z tamtego okresu był półfinał krajowego Pucharu Polski w 2017 roku (do awansu do finału zabrakło Wigrom zaledwie jednej bramki).

Dzisiaj z kolei Wigry są obrońcami Okręgowego Pucharu Polski na szczeblu województwa podlaskiego w sezonie 2023/2024 roku. Przypomnę, że tylko dzięki takiej zdobyczy jakikolwiek klub z poziomu niższego niż II liga może później przystąpić do walki w ogólnopolskim Pucharze Polskim. A w tym Wigry zmierzyły się m.in. I-ligową Polonią Warszawą (2:3). Tą samą, która wyeliminowała później zdobywcę PP w ubiegłym sezonie – Wisłę Kraków.

Tak więc do Brańska przyjechała drużyna, która jeszcze kilka miesięcy temu rywalizowała jak równy z równym z późniejszym ćwierćfinalistą krajowego „Pucharu Tysiąca Drużyn”.

Oczywiście sportowego happy endu w naszej historii nie ma, ale za jakiś tam nasz mały sukces i fakt, który będziemy w Brańsku wspominać przez lata należy uznać to, że pierwszą bramkę straciliśmy dopiero po godzinie gry! W tym samym czasie w Siemiatyczach, na boisku Cresovii, czyli niedawnego pogromcy Pioniera w lidze (1:4) trwała istna rzeź niewiniątek, bo siemiatyczanie od zespołu z tej samej ligi (choć radzącego sobie gorzej od Wigier), czyli rezerw Jagiellonii zdążyli przyjąć już aż 6 trafień (a ostatecznie 10)!

Potrzeba było dopiero karnego „z czapy” żeby wyjść w Brańsku na prowadzenie. O tym, że potem się już musiało posypać (przede wszystkim chodzi o marzenia), było chyba wszystkim wiadomo, bo – broniący się od początku bardzo dzielnie całą drużyną – Pionier mógł w tym meczu liczyć tylko na magiczną kontrę/błąd rywali lub ewentualnie 0:0 po dogrywce i rzuty karne, ale to był raczej najmniej realny scenariusz pozytywny, bo pewnie z czasem i tak zabrakłoby naszym zawodnikom sił, ponieważ nie trenują codziennie tak jak ich przeciwnicy. Ostatecznie zakończyło się rezultatem 0:4, w tym po dwóch karnych (drugi bardzo bliski obrony) oraz po najpiękniejszym golu 1/8 finału. Zawodnik Wigier strzelił go z własnej połowy. Strzał zamykający wynik wyglądał jakby został trafiony kompletnie od niechcenia. Naprawdę szacun za udaną próbę – szczególnie przy takim wietrze.

Dlaczego zawodnicy trenera Przemysława Masłowskiego ogółem dali radę? Otóż dzisiejszy Pionier to już nie ta sama drużyna, co kilka lat temu. Dzisiaj grają w niej doświadczeni zawodnicy, którzy np. mają w CV zdobycie Okręgowego Pucharu Polski (np. trzej bracia Kosińscy) oraz młodzi-gniewni zawodnicy, którzy nie mają nóg z waty, nie grają jak za karę w obawie przed ośmieszeniem, bo trzeba wyjść naprzeciwko Wigrom Suwałki. Dla nich takie mecze to okazja do zaprezentowania się na tle znanego rywala.

Owszem. Na mieście czasami słychać głosy krytyki, że większość kadry stanowią zawodnicy spoza Brańska, ale nie łudźmy się – chcąc mieć w Brańsku szybki efekt, chcąc gościć tutaj drużyny takie jak Wigry Suwałki, a nie posiadając drużyny rezerw czy akademii wypuszczającej gotowych do gry zawodników 16+, należało postawić na armię zaciężną. Takie są po prostu realia.

Od strony organizacyjnej było również bardzo ciekawie i godnie. Bilety jako cegiełki do prowadzonej zbiórki na leczenie Kasi Szczytko z Krynek; loteria fantowa, kiełbaski i zupa, popcorn, wata cukrowa. Myślę, że wszyscy byli zadowoleni. No i ten brański skybox w hali. Cholera, jakie to jest kapitalne, nawet jeśli to udogodnienie wyszło przez przypadek, to jednak funkcjonuje niczym zadaszona trybuna VIP 🙂

W Brańsku tego dnia zabrakło tak naprawdę tylko „Makiego” Maciej Makuszewski, czyli były reprezentant Polski, były gracz m.in. Jagiellonii, Lecha czy też islandzkiego Íþróttafélagið (spróbujcie to poprawnie wymówić!) obecnie jest zawodnikiem i działacz Wigier. Oprócz tego udziela się jako komentator meczów Jagiellonii, a także reporter Polsatu i Meczyków. I właśnie hiszpański wyjazd Jagiellonii do Sewilli powstrzymał Maćka przed przyjazdem do Brańska. Wielka szkoda, bo wielokrotnie widzimy się w Białymstoku, a chętnie zobaczyłby Maćka w naszym mieście.

Zapasy w śniegu z drużyną Jacka Markiewicza (vs Dąb Dąbrowa Białostocka, 5 kwietnia)

Naprawdę dobrym piłkarskim CV może pochwalić się też Jacek Markiewicz, który w dowód wieloletnich zasług dla Jagiellonii, trafił do Galerii Sław, a jego podobizna widnieje na elewacji Chorten Areny.

Dziś 48-latek trener tylko czasami wspomaga swoją obecną drużynę grą. Przede wszystkim służy swoim niebanalnym doświadczeniem młodym zawodnikom jako trener. A młodych-zdolnych w Dąbrowie nie brakuje.

Nie można jednak powiedzieć, że mecz momentami sparaliżowany przez silny wiatr i opady śniegu (kwiecień-plecień) mógł zakończyć się porażką gospodarzy. Spotkanie było pod kontrolą Pioniera, a kapitan Paweł Zawadzki strzelił bramkę na 1:0 jeszcze przed przerwą (wtedy opuścił plac gry). Po przerwie w krótkim odstępie czasu padły 3 kolejne trafienia, a Dębowi prawdziwa ochota na odrabianie strat przyszła dopiero w ostatnich minutach, gdy gracze Dąbrowy strzelili gole: bezpośrednio z rzutu rożnego oraz z rzutu karnego. Wtedy było już za późno na remontadę, stąd mecz zakończył się wynikiem 4:2.

W tej samej kolejce nr 20 doszło za to do remontady w Krynkach, gdzie tamtejszy LZS pokonał Mielnicki Klub Sportowy 4:3, choć przegrywał już 0:3. Ten wynik dla brańszczan nie jest zbyt miły, ale w sumie jeszcze w kwietniu ma dojść do rewanżu i absolutnego hitu (być może całego sezonu), gdy Pionier zagra z Krynkami o naprawdę wiele. Remis tutaj nikogo nie zadowoli, jak wydarzyło się w niedawnym spotkaniu Krynek z Augustowem (1:1). Pioniera czeka niezwykle ciężka przeprawa z gospodarzami, którzy swój stadion (na który niedawno powrócili) nazywają twierdzą. Ale twierdzą był już obiekt Sparty Augustów, a Pionier pokonał tego rywala jako pierwszy w tym sezonie.

Ale najpierw starcie z Pogonią Łapy, o którym można przeczytać w ostatnim tekście.

Odrodzenie Cresovii. Jedną z ofiar – Pionier (29 marca)

Mało jest drużyn tak niewygodnych dla Pioniera jak Cresovia. Niezależnie czy są to boje z drużyną rezerw czy z drużyną pierwszą – wygrane w ostatnich latach zdarzają się rzadko, a jeśli już są, to najczęściej po męczarniach. Ciekawe, bo nie słyszałem, by w Siemiatyczach podchodzono do tych spotkań jak do walki na śmierć i życie.

Zimą, w Siemiatyczach doszło do zmiany, a właściwie powrotu trenera, a także niektórych zawodników. W ten sposób spadkowicz z IV ligi, który dobrego stylu gry nie utracił, ale jesienią nie szły za tym wyniki, teraz i gra ładnie dla oka i uciera nosa faworytom, pokonując najpierw lidera w Augustowie (3:1), a następnie wicelidera w Brańsku (4:1).

Jeżeli więc ktoś psioczył w dniu porażki na Pionier, patrząc na tabelę, niech ma na uwadze, że Cresovia to rycerze wiosny – zespół, który ma predyspozycje do wskoczenia już niedługo do pierwszej czwórki podlaskiej okręgówki. Dzisiaj jeszcze tych kilku punktów mu brakuje, ale jeśli będzie regularnie wygrywać kolejne spotkania, a przecież przyjdzie mu się zmierzyć z niżej notowanymi rywalami, może naprawdę namieszać. Tak więc analogicznie jak w sondażach wyborczych – od aktualnego wyniku ważniejsza jest tu tendecja z kilku tygodni wstecz.

Odrodzenie Mielnika. Jedna z ofiar Pioniera (22 marca)

Przed Cresovią, do Brańska przyjechał Mielnicki Klub Sportowy. Rywal ma historię jeszcze krótszą od Pioniera, bo na piłkarskiej mapie Podlasia jest obecny w aktualnej formie dopiero od ćwierć wieku, ale za to jak dynamicznie i udanie nad Bugiem działy się rzeczy. Np. w 2009 roku MKS grał w III lidze. Kto wie czy teraz podobną drogą nie podąża Pionier, który umie też dobrze pozyskać sponsorów, a przecież bez dobrego budżetu nie ma mowy o grze wyżej.

Co do samego spotkania, to zakończyło się ono wynikiem 3:1. Trener Masłowski był niezadowolony z gry swoich podopiecznych, ale 3 punktami nie wzgardził. W kolejnych meczach ,szorujący przez większość jesieni po dnie tabeli, MKS powinien przejść istną drogę krzyżową, bo mierzył się także z liderem i 3. drużyną w tabeli, ale wiosną mielniczanie grają o wiele lepiej. Po minimalnej porażce MKS-u 0:1 ze Spartą Augustów i wspomnianym już wcześniej napędzeniu stracha LZS-owi Krynki (utrata prowadzenia 3:0 na wyjeździe), w Brańsku naprawdę wypada bardziej doceniać wygraną z Mielnikiem.

Oda do Hryniuka. Zapowiedź meczu z Pogonią Łapy (12 kwietnia)

W sobotę o 16:00 Pionier podejmie Pogoń Łapy. Tę samą Pogoń, która jesienią przegrała w Łapach 1:10. To był dla gospodarzy zimny prysznic, dzięki któremu doszło tam do tak wielkiej mobilizacji, że dzisiaj łapianie mogą pochwalić się 5. miejscem w tabeli

Goście mogą pochwalić się także Piotrem Hryniukiem. Nie ukrywam, że to mój ulubiony zawodnik w całej lidze.

Po pierwsze jako facet z brzuszkiem pokazuje, że można zachować aktywność fizyczną, co zawsze, gdy na niego patrzę, jakoś do mnie przemawia. Można powiedzieć – mobilizująco. Co ciekawe, Piotrek gra też dobrze w kosza. Jego brat z kolei, którego poznałem o wiele wcześniej – jest pięściarzem.

Po drugie – nie dość, że Piotrek gra to gra dobrze. Jest obecnie wiceliderem klasyfikacji strzelców, a jego ostatnia bramka była wręcz ozdobą 20. kolejki. Rajd Piotrka przez pół boiska był jak wyprawa dzika w poszukiwaniu żołędzi przez hektary lasu.

Popularny „Piro” w Łapach jest wszystkim dla wszystkich, bo gra głównie na środku pomocy, więc rozprowadza piłki. Podchodzi do absolutnie wszystkich stałych fragmentów gry – wolnych, karnych, rożnych, a nawet wyrzuca auty. Hryniuk ma też wiele asyst.

Pierwszy do strzelania, pierwszy do asystowania, pierwszy do dyskusji z sędziami i zawodnikami. Obydwu drużyn 😉 Pierwszy również do pozdrawiania Piotrka Kosińskiego po każdym meczu. Teraz dojdzie więc do przyjacielskiego starcia.

Aby zobaczyć Piotrka – o którym dużo wcześniej słyszałem – wreszcie w akcji, jesienią udałem się na jeden z meczów do Łap. Od tej pory rzadko omijam spotkania tej ekipy. To chyba w tamtym spotkaniu „Piro” strzelił 3 gole i zaliczył 2 asysty. Takie podwójne liczby wykręca zresztą co jakiś czas.

Co ciekawe, ligi amatorskie kręcę i opisuję od 2021 roku i pierwszy mecz, na który się udałem był starciem Pioniera i Znicza Suraż. Kto grał w barwach Znicza? Tak, Piotrek Hryniuk. Tylko w tamtym spotkaniu (0:6) oraz w barwach Pogoni w Drohiczynie (0:1), Piotrek ponosił porażki na moich oczach. Ogółem śmiejemy się, że jestem jego talizmanem 😉

Hryniuk opisany, ale Pogoń to połączenie rutyny z młodością, ponieważ klub ten ma od metra grup dziecięcych i młodzieżowych, tak więc o przyszłość martwić się raczej nie powinien. Łukasz Kul jest grającym (dobrze) trenerem, dobrze punktuje też Krzysztof Kulwicki, Jakub Kulwicki, a na bramce z reguły dobrze prezentuje się Piotrek Kobylarz. Pionier nie będzie miał już tak łatwo jak w Łapach, bo w sobotę na pewno ten zespół nie otworzy się tak bezmyślnie jak wtedy. W typerze postawiłem jednak na Pioniera – brańszczanie takie mecze powinni wygrywać wręcz z obowiązku.

Do Brańska ma też przybyć liczna grupa kibiców z Łap. Podziwiam ich zorganizowanie, bo do Drohiczyna czy Białegostoku potrafili przyjechać w więcej niż w 50 osób – w barwach, z flagami i śpiewem na ustach.

Do zobaczenia na stadionie, a już dziś przypominam, że prawdopodobnie w Wielką Sobotę, 19 kwietnia do Brańska przyjedzie Pomorzanka Sejny, by zakończyć istny maraton 6 domowych meczów Pioniera. O tym zespole powiem krótko – panowie grają o wiele lepiej niż punktują, więc nie można ich lekceważyć. Na pewno nie jest to taka firma jak kiedyś, ale żartów z nią nie ma.

Tour de Okręgówka z BNS – nowy format

Pod koniec rundy jesiennej trwającego sezonu podlaskiej klasy okręgowej zacząłem coraz częściej pojawiać się na innych meczach niż tylko te w wykonaniu Żubra Drohiczyn i Pioniera Brańsk. W sumie najpierw z ciekawości, spontanicznie, a później w celu zrobienia zdjęć czy też nagrania skrótów meczów. Wiosną stałem się już bardziej zorganizowanym – wręcz zadaniowcem, więc co tydzień planuję sobie jak sprawnie odwiedzić jak najwięcej stadionów w kolejce. I tak w weekend nr 20 odwiedziłem aż 5 z 7 stadionów. W Białymstoku i Brańsku nagrałem sobotnie skróty, natomiast w Zarzeczanach (Gródek), Krynkach oraz w Sokółce powstały relacje, czyli połączenie skrótów meczów z rozmowami z uczestnikami i obserwatorami owych sportowych wydarzeń. Jeżeli podczas podróży będzie coś ciekawego do zwiedzenia, a na pewno będzie, to Tour de Okręgówka będzie miało także charakter gawędy turystycznej. Zachęcam do oglądania – mam w planach formy dłuższe jak też krótsze, bo nie każdy zdąży i chce obejrzeć aż 1,5-godzinny materiał.

Na ten weekend zaplanował odwiedziny w Brańsku, Hajnówce i Michałowie. Odwiedziłem także sparing Żubra i Cresovii II, a z pucharowego meczu Pioniera również dodam kilka fragmentów, ponieważ nowy cykl jest śledzony przez kibiców z całego województwa, więc niech zobaczą jak ciekawie u nas było. Oczywiście jak to w amatorskiej piłce bywa, życie zaskakuje, tak więc nie wiem czy cykl będzie co tydzień prowadzony z aż takim rozmachem jak w odcinku pilotażowym i czy za każdym razem będę miał kompana do pomocy. Tak czy inaczej – zachęcam do oglądania.

GKS Skorpion Kalnica przed rundą wiosenną

Oto zapowiedź rundy wiosennej, o której możemy przeczytać na profilu facebookowym klubu:

Mamy wiosnę, więc już niebawem startują wszystkie rozgrywki młodzieżowe, a w rundzie wiosennej ponownie wystawiamy 5 drużyn: Żak F2, Orlik E2 – 2 drużyny, Młodzik D2, Trampkarz C2

Łącznie rozegramy 23 kolejki (13 meczów ligowych + 10 turniejów → 13 meczów wyjazdowych, 10 meczów domowych). Jak obliczono, zawodników i trenerów czeka aż 1328 km w podróży na mecze wyjazdowe w rundzie wiosennej.

Trwają właśnie sparingi. Ostatnie z nich zostały rozegrane w Hajnówce w poprzedni weekend.

Prywatnych sponsorów, którzy jeszcze tego nie zrobili, mogę tylko nieśmiało zachęcić do wsparcia lokalnej akademii, o której z przyczyn oczywistych, jest na co dzień trochę ciszej niż o sąsiednim klubie z okręgówki, któremu wiedzie się pod każdym względem naprawdę dobrze (i chwała Panu!).

Dobrze byłoby także zadbać o bezpośrednie zaplecze, przyszłość naszej lokalnej piłki. Są to naczynia połączone – może niekoniecznie dosłownie, ale pośrednio – jak najbardziej. Wiadomo przecież, że zawodników seniorskich z przeszłością na Orliku w Kalnicy jest coraz więcej. Niech zadowoleni więc będą wszyscy kibice tutejszej piłki, ale do tego potrzeba nie tylko pracy i zaangażowania trenerów, zawodników i rodziców, ale także lokalnych mecenasów sportu.

Pozostałe dyscypliny:

Warto przypomnieć, że nie tylko piłką nożną stoi Brańsk. Oto co słychać u innych naszych sportowców:

Wędkarstwo: 13 kwietnia na rzece Narew w Bondarach, a więc w „goścince” odbędą się pierwsze w tym roku klasyczne towarzyskie zawody spławikowe brańskiego koła PZW. Start o 6:30. Będą one rozgrywane na tzw. żywej rybie w kategorii senior (U15 i senior w jednej klasyfikacji). Więcej szczegółów u organizatorów.

Tenis stołowy: Bracia Piotr i Patryk Kosińscy w najbliższą niedzielę, 13 kwietnia będą walczyć o obronę pierwszego miejsca, jakie zajmują w deblu w podzielonych na części zawodach o Grand Prix Siemiatycz. Zmagania indywidualne rozpoczynają się o 12:00, deblowe nieco później, a same zawody potrwają dość długo. Jeżeli więc, Czytelniku będziesz w okolicy, to warto wstąpić i pokibicować zawodnikom Fitgenu Popławy!

W czasie poprzedniego turnieju, który został rozegrany 23 marca, Piotr zajął miejsce 5-6 w singlu, natomiast wspólnie z bratem w deblu zakończyli rywalizację na miejscu nr 4.

Siatkówka: Asy Mikasy Brańsk sezon mogą uznać za zakończony już w marcu. Zakończony zresztą w bardzo dobrym stylu, bo wygraną z Patriotycznym Turnieju Siatkówki w Domanowie. Na siatkarski parkiet panowie powrócą prawdopodobnie w październiku.

Biegi długodystansowe: Paweł Ożarowski przygotowuje się do rozpoczęcia nowego sezonu. Na razie „Brański Sportowiec Roku 2024” dzielnie trenuje, a o występach będzie komunikował na bieżąco, do czego zachęcamy także innych sportowców z naszych stron, którzy być może nie zostali jeszcze dostrzeżeni na łamach lokalnych mediów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z plików cookie, abyśmy mogli zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o plikach cookie są przechowywane w przeglądarce użytkownika i służą do wykonywania funkcji, takich jak rozpoznawanie użytkownika po powrocie do naszej witryny i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla niego najbardziej interesujące i użyteczne.

Możesz dostosować wszystkie ustawienia plików cookie, przeglądając karty po lewej stronie.