Legenda o kacie brańskim – Michałku.

Słowo wstępu

Poniżej przytoczona zostanie legenda o kacie Brańskim Michałku. Opiera  się ona na wydarzeniach z 1628 roku, kiedy to sąd ziemski skazał na śmierć 26 banitów nękających okoliczną ludność. Legenda spisana została w końcu XVIII wieku przez proboszcza brańskiego ks. Michała Dziewanowskiego. Umieścił ją w kronice parafialnej, obok innych podań i legend wiążących się z ziemią bielską. Kronika ta niestety zaginęła – prawdopodobnie w wieku XIX, pozostały z niej jedynie dwie karty zawierające tę właśnie legendę. W roku 1926 B. Nowicki zamieścił ją jako jedną z dwu legend o brańskim kacie w broszurze zatytułowanej “Działalność PCK w Brańsku”. W 1987 roku przytoczona została w artykule Jana Siedleckiego “Kat brański Michałko  – legenda i historia” umieszczonym w kwartalniku Białostocczyzna Nr 2(6) 1987 s. 14-19. Przedruk tego artykułu znalazł się następnie w roczniku “Ziemia Brańska”    nr IV 1998.  Z tego i innych artykułów Jana Siedleckiego będziemy na portalu bransk.eu z  pewnością jeszcze czerpać garściami, póki co jednak zachęcam do zapoznania się z samą legendą spisaną barwnym i ciekawym stylem!

Rafał Korzeniewski

Miecz katowski

Miecz kata.
Źródło: http://www.britishmuseum.org/

Legenda o kacie brańskim Michałku

Utrapieniem całego Podlasia był podówczas pan Chełmski starościc suraski, który dobrawszy sobie kilkunastu kompanów najeżdżał z nimi dwory obywatelskie, a co piękniejsze dziewki chłopskie porywał i czci pozbawiał. Gdzie opór znalazł, krew się lała a pożoga poprzedzała jego odjazd. Wszystkie te gwałty długo uchodziły bezkarnie a to tym bardziej, że pan Chełmski może miał i potężne koligacje tak że nikt nie śmiał otwarcie przeciw niemu wystąpić dla obawy srogiej zemsty, którą by niewątpliwie taki śmiałek na głowę swą sprowadził ze strony licznej a wpływowej familii starościca. Ale w końcu znalazł się taki śmiałek. Był nim imć pan Kulesza sędzia grodzki brański, szlachcic mizernej fortuny, ale człek nieugiętego charakteru i sprawiedliwość nade wszystko miłujący. Razu pewnego pan Chełmski najechał jakiś dwór w bliskości Brańska z całą swą kompanią. Hulacy pohańbiwszy kobiety popili się i legli nocować. Imć pan Kulesza powiadomiony wnet o tym co zaszło, zebrał co najpewniejszych przyjaciół z sąsiednich zaścianków podkradł się nocą i otoczywszy śpiących powiązał ich jak barany po czym do grodu odstawił. Tam jako złapanych na gorącym uczynku jął ich sądzić nie z kadencji zwyczajnej lecz z regestru aktowego i zasądził ich wszystkich 26 na karę miecza, nie bacząc, że byli stanu szlacheckiego i mieli powinowactwa ze znacznymi familiami. Tyle tylko srogi sędzia dał się ubłagać, że odterminował egzekucję na czas, jaki potrzeba było z Brańska do Warszawy i z powrotem jechać, a to po to aby skazani mieli możność do łaski Króla Jego Mości się odwołać. Gdy nadszedł dzień egzekucji imć Pan Kulesza poszedł zwyczajem swym na mszę świętą. Zawezwał skazanych, by się spowiadali, a po tym w otoczeniu tłumu szlachty i mieszczan wyprowadził osądzonych na groblę na piaski brzeźnickie zwykłe miejsce egzekucji. Tam jął czekać południa – ostatecznej chwili wykonania wyroku. Podczas kiedy oczy wszystkich zwrócone były w kierunku Biędugi czy nie ujrzą z Warszawy posłańca z łaską monarszą, kiedy sekstans wskazał południe dał imć Pan Kulesza znak katowi, którym podówczas był Michałko. Na prośbę koligatów zezwolił tylko by pan Chełmski ścięty był ostatni z kolei. Już głów kilkanaście padło, patrzy Pan Kulesza i spostrzega z dala pędzącego jeźdźca. Przybliża się więc do kata, za każdym ścięciem głowy mówi do niego: “Śpiesz się Michałku, spiesz.” Michałko robi co może, aż pot ciurkiem zeń się leje, a tu już widać, że jeździec wysoko nad głową trzyma list z dużymi czerwonymi pieczęciami. Nim zdążył jednak osadzić konia przed sędzią, już potoczyła się po piasku głowa starościca. Ozwały się kościelne dzwony w Brańsku, Rudce, Brzeźnicy. Ukląkł Pan Kulesza i wszyscy przytomni egzekucji dla zmówienia “Wieczny odpoczynek”, po czym rozerwawszy list królewski, staje ten nieugięty sędzia nad zwłokami 26 ściętych, staje i głośno mówi: “Król nasz pan łaskawy, najmiłościwiej przebaczyć raczył ale sprawiedliwość domierzoną została.”

 

 

 

One thought on “Legenda o kacie brańskim – Michałku.

  1. Pingback: Brańsk - Jagusiowe Podróże %

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *